Przejdź do głównej zawartości

Budyń karobowy z płatków owsianych

W ramach eksperymentów z robieniem różnego rodzaju napojów/mlek roślinnych, zrobiłam smaczną mieszankę płatków owsianych i wiórków kokosowych. Bardzo lubię mleczka esencjonalne, pełne naturalnego smaku składników. Są odżywcze, zdrowe i bardzo smaczne. Moje nowe "dzieło" chciałam zagotować i...stało się ciekawie :-) Wyszedł budyń , dodałam trochę mega-antyoksydantów i w chwilach chęci na coś mega-uzdrawiającego ten właśnie budyń robię. Czasem mam jednak ochotę na coś mega-tradycyjnie smacznego i robię wtedy budyń karobowy :-)


 BUDYŃ KAROBOWY Z MALINAMI

1/2 szklanki płatków owsianych
1/3 szklanki wiórków kokosowych
4 daktyle świeże lub suszone namoczone
2 szklanki wody
szczypta soli

1 czubata łyżka karobu
30 ml ekstraktu z kawy zbożowej
1 łyżeczka inuliny (niekoniecznie)

Płatki i wiórki wymieszać i zalać wrzącą wodą 2 cm powyżej ich górnej powierzchni.
Zmiksować namoczone płatki i wiórki z daktylami, solą i 1 1/2 szklanki gorącej wody.
Przecedzić przez gęste sito delikatnie odciskając grzbietem łyżki. Można też przetrzeć i otrzymać mleko bardziej treściwe, wtedy nie potrzeba dodatkowego zagęszczania inuliną.
Otrzymany płyn wymieszać dokładnie z karobem, kawą (i ewentualnie inuliną).
W garnku zagotować 1/2 szklanki wody, wlać napój i gotować 2 minuty energicznie mieszając.
Budyń rozlać do salaterek i odstawić w chłodne miejsce do stężenia.

Podawać w musem otrzymanym przez zmiksowanie malin świeżych lub mrożonych (u mnie 30 dkg mrożonych) z kilkoma daktylami ( u mnie 4 świeże) i kawałkiem dojrzałego awokado ( u mnie 1/2 szt.)

Pyszny deser codzienny lub podany bardziej elegancko pasuje również na przyjęcie, gdyż jest sycący i lekki jednocześnie. 





Nie wszyscy wiedzą, że karob należy do strączków... Gotowany gęstnieje i nabiera słodszego i bardziej czekoladowego smaku. To właśnie tymi strączkami karmił się syn marnotrawny w czasie swojego społeczno-ekonomicznego dołka. Malowniczo opisał go Łukasz w 15 rozdziale swojej ewangelii. Karob ukryty jest pod słowami strąki (BT) i omłot (BW). Na terenach Wschodu to powszechnie występujące drzewo, pod którymi poniewierają się stare strączki, niedoceniane przez miejscową ludność. A przecież karob ma właściwości regulujące funkcjonowanie flory bakteryjnej jelit. W starożytności leczono nim niedyspozycje trawienne! posiada znaczne ilości magnezu, wapnia, żelaza, sporo witamin a także pektyny regulujące trawienie wraz z niewielką ilością tłuszczu i naturalną słodyczą. Taki skład powoduje, że można używać do słodzenia mniej dodatków i NIE powoduje sztucznego pobudzenia tak, jak kakao. Przyjazny człowiekowi dbającemu o zdrowie :-) 





Bywają całkiem potężne drzewka....
W sezonie można znaleźć mnóstwo słodkich, orzeźwiających strąków, które można chrupać wprost z drzewa (czyste) lub spod drzewa (lepiej umyć czy też oczyścić w inny sposób...).















Odważni mogą wspiąć się na drzewo i wyszukać najdorodniejsze zdrowe okazy i nazbierać jako przekąski na resztę wędrówki/wycieczki albo...dla mamy czekającej w domu :-)
W każdym razie, ja właśnie w ten sposób (cierpliwie czekając) mogłam skosztować świeżego karobu. Warto było czekać :-D










Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i