Zielona czy żółta? Lubię obie. Jeśli jest młoda i bez grubych włókien... Niewiele jest paskudniejszych chwil w czasie posiłków niż wyciąganie kawałków tych włókien z czeluści przełyku lub spomiędzy gęsto upchanych w ustach ząbków...brrr... Zdarza się jednak na targowisku fasolka idealna. Jędrna, piękna kolorystycznie - żółta jest żółciutka a zielona zieleniutka, przełamana strzela sokiem... Teraz jest drugi rzut fasolki i wielu ogrodników w obawie przed zbliżającymi się przymrozkami obrywa wszystko, co nadaje się do sprzedaży i tym sposobem można dostać wyjątkowo pyszną :-) Delikatnie ją obgotowuję, żeby zachować kolor i jędrność a wzorem kuchni chińskiej dodaję kilka przypraw i mam na obiad cudowną, lekką sałatkę.
FASOLKA SZPARAGOWA ulubiona
młoda, jędrna, świeża fasolka szparagowa (u mnie im więcej tym lepiej ;-))
tofu naturalne lub bazyliowe
suszone płatki czosnku
papryka chili suszona w płatkach
czarnuszka
olej z pestek dyni tłoczony na zimno nierafinowany
sos sojowy Tamari
Fasolkę wrzucam na osolony wrzątek i gotuję 20 minut.
Odsączoną posypuję chili, czosnkiem, zgniecioną w palcach czarnuszką i pokruszonym tofu.
Skrapiam sosem sojowym i olejem z dyni.
Najfajniejsze jest, że smakuje świetnie ciepła, po ostygnięciu a nawet następnego dnia. Chętnie biorę ją ze sobą na wyjazd. Wtedy smaki się łączą, splatają a nadal doskonale ze sobą się czują. A ja z nimi :-D
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)