Przejdź do głównej zawartości

Swojskie superfood czyli bezglutenowy słonecznikowy sernik bez sera

Słonecznik jako przekąska dla siedzących na trzepaku dzieciaków przeszedł do historii. Dostęp do smakowych, prażonych, pieczonych, i co tam kto jeszcze wymyślił |(żeby zyski rosły) ziarenek wyparł skubanie, od którego moje dziecinne paluszki były obolałe a nawet wręcz opuchnięte... Nic jednak nie zniechęcało nas do sięgnięcia po następną porcję (to się nazywa ...uzależnienie? ;-)) Nie przypuszczałam wtedy, jaką bombą witaminowo-mineralną są te malutkie ziarenka! Ktoś zadał sobie nieco trudu, by zrobić zestawienie wartości zdrowotnych kilku ziaren i wyłonił się mu słonecznik właśnie, jako najtańsze źródło witamin B, E i soli mineralnych, łatwe do zastosowania w codziennej diecie. Przy okazji trafiłam na kilka przepisów na serniki ze słonecznika i pomyślałam, że czas i na mój nadszedł ;-) Tradycyjnie zmieniłam proporcje i składniki obniżając IG wypieku, eliminując przy okazji maksymalnie cukier i mąkę glutenową. Wyszedł serniczek wilgotny, puszysty i aksamitny. W sam raz na letnie przyjęcie :-D




SERNIK SŁONECZNIKOWY bezglutenowy
tortownica o średnicy 24 cm

1 szklanka płatków owsianych

8 kromek razowego pieczywa na zakwasie (u mnie chleb gryczany)
½ szklanki orzeszków ziemnych prażonych niesolonych
1 łyżka oleju kokosowego
1 łyżka masła orzechowego
szczypta soli

400 g łuskanego słonecznika
1 czubata szklanka płatków owsianych
2 łyżeczki cukru waniliowego (z wanilią!) 8 g
1 laska wanilii (dla tradycjonalistów kilka kropel aromatu waniliowego)
sok z 2 cytryn
skórka otarta z jednej cytryny (bio)
6 czubatych łyżek ksylitolu
1 czubata łyżka inuliny
1 czubata łyżka mąki gryczanej
1 czubata łyżka mąki z ciecierzycy
1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
szczypta soli

Słonecznik zalać wodą i odstawić na kilka godzin (optymalnie całą noc).
Płatki zalać gorącą wodą i odstawić na 30 minut.
Chleb pokroić w grubą kostkę i podpiec 10 minut w 180⁰C. Odstawić.
W blenderze zmiksować namoczone płatki z 600 ml ciepłej wody. Przecedzić przez gęste sito lub ściereczkę, by uzyskać gęste mleko owsiane.

Zmiksować na gładki mus namoczony słonecznik, 3 szklanki zrobionego mleka owsianego, słodziki, wanilię, sok i skórkę z cytryny, sól.
W masę sernikową wmieszać mąki. Odstawić.

Kostki chleba zmiksować z orzechami na drobną kruszonkę.
Dodać olej kokosowy, masło orzechowe i szczyptę soli. Wymieszać.
Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia, na dno wyłożyć chleb z orzechami, ugnieść i podpiec 10 minut w 180⁰ C.
Na podpieczony spód wyłożyć masę sernikową, stuknąć tortownicą o blat kilka razy, by wyrównać wierzch masy.
Piec 1 godzinę w 180⁰ C. Pozostawić do ostudzenia w formie w wyłączonym piekarniku..
Schłodzić w lodówce.
Udekorować malinami, truskawkami lub borówkami. Ja najbardziej lubię nieco pogniecione przed samym podaniem ;-)




Jeśli ktoś ma szaloną ochotę na karmel, można zmiksować daktyle z odrobiną gorącej wody, posmarować nimi sernik i wierzch posypać prażonymi orzeszkami.

Przepis można uprościć stosując "sklepowe" mleko i rezygnując ze spodu, ale nieco wytrawny spód chlebowy dodaje fajnego akcentu a sklepowe mleko jest ...rzadkie i trzeba wtedy dodać mniej natomiast bardziej konkretne w smaku (waniliowe lub orzechowe)... Wierzch można ozdobić owocami, karmelem z daktyli, lukrem czy dowolnym ulubionym dodatkiem :-)

UWAGA! To nadal kaloryczny deser! Odpowiedni tylko dla osób, które nie mają zaburzeń odczuwania sytości ;-) Słonecznik pochodzący z naszych rodzimych upraw ma więcej tłuszczu niż ten, który jest uprawiany na terenach dalej na południe (Mołdawia, południowa Ukraina, Węgry). Zdumiewa mnie elastyczność świata roślin... Te same gatunku żyjące w różnych rejonach świata, w różnych warunkach środowiskowych, klimatycznych, inaczej budują swoje organizmy! Genetycy są zaskoczeni fluktuacją aktywności ich genów. Jedne są aktywowane do pracy, inne wyciszane, zależnie od wielu czynników, których my nawet nie zauważamy. Zastanawiam się, na ile nasze, ludzkie geny odpowiadają na zmiany środowiska? Nawet na te, których nie zauważamy? Przecież my sami w dużej mierze kształtujemy środowisko. Nie tylko to zewnętrzne (tu akurat taki mierny wpływ miewamy :-( a może :-)?), ale i wewnętrzne (tak, myślę o śnie, wypoczynku, wyborze woda-cola, cukier-owoc, smażone-surowe). Nawet nasze myśli generują impulsy do produkcji różnorodnych chemicznych substancji w naszym mózgu i całym organizmie! Słowa mędrca: "Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały." znajdują swoją naukową dokumentację :-) A to znany od 2000 lat list do przyjaciół apostoła Pawła mieszkających ówcześnie w Filipii... 


Komentarze

  1. Te maliny na samym czubku dodają jeszcze więcej uroku temu "sernikowi" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wygląda bardzo apetycznie i mam wszystkie składniki :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Ulubione śniadanie i o toksyczności siemienia lnianego słów kilka

Dobre śniadanie to podstawa. Moje musi być zdrowe, kolorowe i... smaczne. Rankiem z przyjemnością wstaję, gdy czeka na mnie ulubiona nocna owsianka. Mam swoje ulubione kompozycje smakowe, ale lubię tez nowości. Korzystam z nietypowych owoców, nasion, płatków, żeby urozmaicić codzienne menu. Lubię też poznawać nowości. Jednak nie całkiem jak leci... Wybieram sobie uważnie, z namaszczeniem. Lubię celebrować swoje odkrycia i z pełną "kolumbowską" świadomością rozsmakowywać się, odszukiwać znajome i zupełnie nowe akcenty. Przyjemność jedzenia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie sposób oprzeć się uczuciu cudownej wdzięczności za takie bogactwo. Tej śnieżnej wiosny spotkałam się z tamarillo. Egzotyczny owoc bardziej przypominający pomidora niż śliwkę, choć z zewnątrz wygląda jak śliwka właśnie. Rok temu już go próbowałam. Na kromce chleba. Jednak tym wyglądał, jakby chciał zanurkować w ... owsiance. Przystałam na ten kaprys, owoc kupiłam (przy okazji walcząc zawzięcie z kasjerką o

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Chleb łubinowy z makiem

Pasja chlebowo - piekarnicza trwa. Przynajmniej u mnie. Wiecie, jak to jest. Człek się dorwie do fajnej receptury, kubki smakowe podrygują w oczekiwaniu na nowości, więc kombinuje, próbuje, eksperymentuje a tyle radochy ta pasja przynosi! Druga rzecz to zakwasowe odpady ... Rosnący zakwas wymaga dokarmiania. Najlepiej w stosunku 1:1:1 zakwas działający : woda : mąka. Dokarmiam go raz lub dwa razy dziennie, zależnie od temperatury. Teraz prosta matematyka: dzień 1. mam 50 g zakwasu i dokarmiam 50 g wody i 50 g mąki, otrzymuję 150 g; dzień 2. mam 150 g zakwasu, dokarmiam 150 g wody, 150 g mąki, otrzymuję 450 g; dzień 3. mam 450 g zakwasu, dokarmiam... i otrzymuję 1350 g!!! Po co mi półtora litra zakwasu? Na wypiek 4 kilowego bochenka???? Do piekarnika może by nawet wlazł, ale kiedy byśmy go przejedli? I tak co 3 dni??????  Gołym okiem widać, że ani chybi trzeba co dwa, ostatecznie trzy dni, odrzucać pewne ilości bąbelkujacego cuda zostawiając sensowną ilość 50 g zakwasu do podhodowania.