Pasta słonecznikowa była pierwszą wegańską pastą, jaką zrobiłam. Początki początków 25 lat temu. Nie robiłam jej od kilku już lat. Przypomniała mi się przy okazji wszędzie panującej (ponoć, od jakiegoś czasu mnie te atrakcje omijają) historia związana z tą właśnie pastą. Otóż...
... grypę z 40-stopniową gorączką miałam raz w życiu kilkanaście lat temu. Pamiętam, że niewiele pamiętam ;-) Padłam jak kawka i nie wstałam z łóżka przez trzy dni (ja, która mam jak Anna )...
Pamiętam natomiast bardzo dokładnie potworny ból głowy. Aż popękały mi naczynka krwionośnie w oczach, brrrrrr.... Nic nie jadłam, wodą pojona byłam nieomal na siłę. Tylko spałam, jeśli ból pozwalał. Po trzech dniach mój mąż przyniósł mi do łóżka kanapkę... Odmówiłam...Nalegał...Robił śmieszne miny, przemawiał najczulszym głosem... Uległam... Po pierwszym kęsie wiedziałam, że będę zdrowa. Kanapka z klasyczną pastą w wykonaniu mężowskim z plasterkami cieniutkimi czosnku i grubymi kiszonego ogórka miała moc. Moc miłości :-)
Gdy po kilkunastu latach smaruję kromkę razowego chleba pastą słonecznikową, najprostszym klasykiem gatunku, kładę na nią ogórek i czosnek, przypomina mi się tamten dzień i wiem, że ...będę zdrowa :-) Cud miłości :-DDDDD
Oczywiście dzisiaj już zrobiłam inną wersję (nowe składniki wyróżniłam kursywą), bo kubeczki smakowe trochę rozpuszczone są, ale nowa odsłona nadal przypomina tamten przełomowy moment i napawa optymizmem :-)
PASTA SŁONECZNIKOWA (PRAWIE) KLASYCZNA
300 ml ziaren słonecznika
1/2 średniej cebuli
2 ząbki czosnku
1/2 grubej gałązki selera naciowego
10 cm jasnozielonej części średniego pora (nie biała)
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej (dałam 3 łyżki płatków jaglanych)
1 łyżka soku z cytryny
2 łyżki oliwy
po 1 łyżce świeżego oregano i listków tymianku
230 ml wody
Słonecznik podprażyć na suchej patelni do delikatnego zezłocenia. Odstawić do ostudzenia.
Cebulę i seler pokroić w bardzo drobną kostkę, por pokroić w cienkie półplasterki a czosnek posiekać.
Na zimną patelnię wlać oliwę, dodać czosnek, wymieszać i zacząć powoli podgrzewać. Gdy czosnek zaczyna się dusić, dodać cebulę, seler, por i sól, dolać trochę wody i dusić do miękkości warzyw.
W tym czasie zmielić słonecznik na mąkę.
Odlać z reszty wody 4 łyżki i wymieszać z mąką ziemniaczaną (ja to pominęłam, patrz niżej).
Do patelni wrzucić słonecznik i pieprz ziołowy, dolać pozostałą wodę ( teraz dodałam płatki) i gotować 5 minut na bardzo małym ogniu.
Dodać świeże zioła, sok z cytryny, wymieszać i odstawić do ostygnięcia i przegryzienia smaków.
... grypę z 40-stopniową gorączką miałam raz w życiu kilkanaście lat temu. Pamiętam, że niewiele pamiętam ;-) Padłam jak kawka i nie wstałam z łóżka przez trzy dni (ja, która mam jak Anna )...
Pamiętam natomiast bardzo dokładnie potworny ból głowy. Aż popękały mi naczynka krwionośnie w oczach, brrrrrr.... Nic nie jadłam, wodą pojona byłam nieomal na siłę. Tylko spałam, jeśli ból pozwalał. Po trzech dniach mój mąż przyniósł mi do łóżka kanapkę... Odmówiłam...Nalegał...Robił śmieszne miny, przemawiał najczulszym głosem... Uległam... Po pierwszym kęsie wiedziałam, że będę zdrowa. Kanapka z klasyczną pastą w wykonaniu mężowskim z plasterkami cieniutkimi czosnku i grubymi kiszonego ogórka miała moc. Moc miłości :-)
Gdy po kilkunastu latach smaruję kromkę razowego chleba pastą słonecznikową, najprostszym klasykiem gatunku, kładę na nią ogórek i czosnek, przypomina mi się tamten dzień i wiem, że ...będę zdrowa :-) Cud miłości :-DDDDD
Oczywiście dzisiaj już zrobiłam inną wersję (nowe składniki wyróżniłam kursywą), bo kubeczki smakowe trochę rozpuszczone są, ale nowa odsłona nadal przypomina tamten przełomowy moment i napawa optymizmem :-)
300 ml ziaren słonecznika
1/2 średniej cebuli
2 ząbki czosnku
1/2 grubej gałązki selera naciowego
10 cm jasnozielonej części średniego pora (nie biała)
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej (dałam 3 łyżki płatków jaglanych)
1 łyżka soku z cytryny
2 łyżki oliwy
po 1 łyżce świeżego oregano i listków tymianku
230 ml wody
Słonecznik podprażyć na suchej patelni do delikatnego zezłocenia. Odstawić do ostudzenia.
Cebulę i seler pokroić w bardzo drobną kostkę, por pokroić w cienkie półplasterki a czosnek posiekać.
Na zimną patelnię wlać oliwę, dodać czosnek, wymieszać i zacząć powoli podgrzewać. Gdy czosnek zaczyna się dusić, dodać cebulę, seler, por i sól, dolać trochę wody i dusić do miękkości warzyw.
W tym czasie zmielić słonecznik na mąkę.
Odlać z reszty wody 4 łyżki i wymieszać z mąką ziemniaczaną (ja to pominęłam, patrz niżej).
Do patelni wrzucić słonecznik i pieprz ziołowy, dolać pozostałą wodę ( teraz dodałam płatki) i gotować 5 minut na bardzo małym ogniu.
Dodać świeże zioła, sok z cytryny, wymieszać i odstawić do ostygnięcia i przegryzienia smaków.
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)