Przejdź do głównej zawartości

Zupełnie zdrowa surowa musztarda - wspomnienia z domu rodzinnego

Pewnie nie chciałoby mi się dbać o zdrowie, gdyby nie dzieci. To z myślą o nich zaczęłam bacznie studiować zalecenia zdrowotne. Ze względu na dzieci nauczyłam się odróżniać zboża, z których potem mieliłam kaszki, obierałam skrzętnie słonecznik, orzechy i ścierałam je na tarce (tak, na tarce... o blenderze nie słyszałam nawet) do pierwszych dziecięcych śniadanek i obiadków. Nauczyłam się gotować dziwaczne wegetariańskie potrawy, desery bez cukru. Piec chleby z czysto pełnoziarnistej mąki. Szalona matczyna miłość potrafi zdziałać wielkie rzeczy w życiu kobiety... ;-)
Są jednak i moje własne wspomnienia z dzieciństwa, które wyrywają z piersi westchnienie, że to tak dawno było... Moja mama też dzielnie dbała o rodzinę tak, jak rozumiała, że jest najlepiej. Tata zapewniał rozrywki, wycieczki, zabawy. Wszyscy mieliśmy lekkiego bzika na punkcie pieczenia kiełbasek na ognisku. Na "pieczonki" wyjeżdżaliśmy nawet ...zimą :-D Tak, robiliśmy ogniska pośród śniegu! Cóż, dla taty nie było rzeczy niemożliwych ;-)
Wspomnienie właśnie takiej pieczonej kiełbaski z musztardą czasem mnie dopadało i wtedy z żalem oglądałam etykiety na słoiczkach z filuternie uśmiechającymi się ziarenkami gorczycy. Z żalem, bo na każdej etykiecie znajdowałam ocet. Spirytusowy, jabłkowy, winny, do wyboru były tylko wersje z octem. Z różnych powodów unikam octu, więc i musztardę omijałam...Z tęsknotą jednak trudno wygrać. Tym bardziej, że widywałam ciekawe potrawy z użyciem musztardy właśnie. Wszystko w nich było super, tylko ten musztardowy ocet :-( Znalazłam przepisy na domową musztardę, ale wszystkie znowu z octem :'(
Nie pozostało nic innego, jak eksperymentować na ich podstawie z sokiem z cytryny. Owoc zdrowy, aromatyczny, praca była miła i zadziwiająco smaczna, więc dało radę i już mam swoją pyszną musztardę raw. 


SUROWA MUSZTARDA

80 g gorczycy żółtej
80 g gorczycy czarnej
¾ łyżeczki soli
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
sok z jednej soczystej cytryny
woda przegotowana


Gorczycę zmielić w młynku do kawy bardzo drobno. W miseczce wymieszać zmieloną gorczycę, sól i pieprz ziołowy. Powoli dodawać gorącą wodę do uzyskania pożądanej konsystencji. Teraz dodać sok z cytryny i dokładnie wymieszać. Zostawić w lodówce na całą noc do "przegryzienia". 
Można przechowywać w lodówce do 1 miesiąca.

Można ją używać dokładnie tak, jak zwykłą musztardę. Pamiętajcie jednak - jest NAPRAWDĘ ostra! 
Ciekawe, że własnie ziarno gorczycy Pan Jezus przywołał opisując siłę drzemiącą w wierze. Z zewnątrz wygląda niepozornie. Kolor też nie imponujący, zapach delikatny... A gdy zmielisz i powąchasz...:-) spróbuj ;-D To nie o zapachu ani pikantności jednak Pan Jezus mówił, ale o potencjale wzrostu. Co tam efektowne skrzywienie twarzy śmiałków próbujących chapnąć swoją paszczą pokaźną dawkę przyprawy! Nie w tym siła gorczycy ceniona przez niebo. nie w efektownych zjawiskach niebo osadza swoje korzenie, ale w skromnie znikającym w ziemi nasionku, które po właściwym sobie czasie wypuszcza kiełek, łodyżkę, listki, drobne kwiatuszki, aż w końcu nasiona, wiele nasion, bardzo wiele nasion będących pokarmem dla bardzo wielu stworzonek. W tym i żądnych mocnych wrażeń zjadaczy kiełbasek z ogniska ;-) 

Komentarze

  1. Niesamowite! Nawet nie przypuszczałam, że tak łatwo można zrobić zdrową domową musztardę!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych