Pewnie nie chciałoby mi się dbać o zdrowie, gdyby nie dzieci. To z myślą o nich zaczęłam bacznie studiować zalecenia zdrowotne. Ze względu na dzieci nauczyłam się odróżniać zboża, z których potem mieliłam kaszki, obierałam skrzętnie słonecznik, orzechy i ścierałam je na tarce (tak, na tarce... o blenderze nie słyszałam nawet) do pierwszych dziecięcych śniadanek i obiadków. Nauczyłam się gotować dziwaczne wegetariańskie potrawy, desery bez cukru. Piec chleby z czysto pełnoziarnistej mąki. Szalona matczyna miłość potrafi zdziałać wielkie rzeczy w życiu kobiety... ;-)
Są jednak i moje własne wspomnienia z dzieciństwa, które wyrywają z piersi westchnienie, że to tak dawno było... Moja mama też dzielnie dbała o rodzinę tak, jak rozumiała, że jest najlepiej. Tata zapewniał rozrywki, wycieczki, zabawy. Wszyscy mieliśmy lekkiego bzika na punkcie pieczenia kiełbasek na ognisku. Na "pieczonki" wyjeżdżaliśmy nawet ...zimą :-D Tak, robiliśmy ogniska pośród śniegu! Cóż, dla taty nie było rzeczy niemożliwych ;-)
Wspomnienie właśnie takiej pieczonej kiełbaski z musztardą czasem mnie dopadało i wtedy z żalem oglądałam etykiety na słoiczkach z filuternie uśmiechającymi się ziarenkami gorczycy. Z żalem, bo na każdej etykiecie znajdowałam ocet. Spirytusowy, jabłkowy, winny, do wyboru były tylko wersje z octem. Z różnych powodów unikam octu, więc i musztardę omijałam...Z tęsknotą jednak trudno wygrać. Tym bardziej, że widywałam ciekawe potrawy z użyciem musztardy właśnie. Wszystko w nich było super, tylko ten musztardowy ocet :-( Znalazłam przepisy na domową musztardę, ale wszystkie znowu z octem :'(
Nie pozostało nic innego, jak eksperymentować na ich podstawie z sokiem z cytryny. Owoc zdrowy, aromatyczny, praca była miła i zadziwiająco smaczna, więc dało radę i już mam swoją pyszną musztardę raw.
Są jednak i moje własne wspomnienia z dzieciństwa, które wyrywają z piersi westchnienie, że to tak dawno było... Moja mama też dzielnie dbała o rodzinę tak, jak rozumiała, że jest najlepiej. Tata zapewniał rozrywki, wycieczki, zabawy. Wszyscy mieliśmy lekkiego bzika na punkcie pieczenia kiełbasek na ognisku. Na "pieczonki" wyjeżdżaliśmy nawet ...zimą :-D Tak, robiliśmy ogniska pośród śniegu! Cóż, dla taty nie było rzeczy niemożliwych ;-)
Wspomnienie właśnie takiej pieczonej kiełbaski z musztardą czasem mnie dopadało i wtedy z żalem oglądałam etykiety na słoiczkach z filuternie uśmiechającymi się ziarenkami gorczycy. Z żalem, bo na każdej etykiecie znajdowałam ocet. Spirytusowy, jabłkowy, winny, do wyboru były tylko wersje z octem. Z różnych powodów unikam octu, więc i musztardę omijałam...Z tęsknotą jednak trudno wygrać. Tym bardziej, że widywałam ciekawe potrawy z użyciem musztardy właśnie. Wszystko w nich było super, tylko ten musztardowy ocet :-( Znalazłam przepisy na domową musztardę, ale wszystkie znowu z octem :'(
Nie pozostało nic innego, jak eksperymentować na ich podstawie z sokiem z cytryny. Owoc zdrowy, aromatyczny, praca była miła i zadziwiająco smaczna, więc dało radę i już mam swoją pyszną musztardę raw.
80
g gorczycy żółtej
80
g gorczycy czarnej
¾
łyżeczki soli
1
łyżeczka pieprzu ziołowego
sok z jednej soczystej cytryny
woda
przegotowana
Gorczycę
zmielić w młynku do kawy bardzo drobno. W miseczce wymieszać zmieloną gorczycę,
sól i pieprz ziołowy. Powoli dodawać gorącą wodę do uzyskania pożądanej konsystencji. Teraz dodać sok z cytryny i dokładnie wymieszać. Zostawić w lodówce na całą noc do "przegryzienia".
Można
przechowywać w lodówce do 1 miesiąca.
Można ją używać dokładnie tak, jak zwykłą musztardę. Pamiętajcie jednak - jest NAPRAWDĘ ostra!
Ciekawe, że własnie ziarno gorczycy Pan Jezus przywołał opisując siłę drzemiącą w wierze. Z zewnątrz wygląda niepozornie. Kolor też nie imponujący, zapach delikatny... A gdy zmielisz i powąchasz...:-) spróbuj ;-D To nie o zapachu ani pikantności jednak Pan Jezus mówił, ale o potencjale wzrostu. Co tam efektowne skrzywienie twarzy śmiałków próbujących chapnąć swoją paszczą pokaźną dawkę przyprawy! Nie w tym siła gorczycy ceniona przez niebo. nie w efektownych zjawiskach niebo osadza swoje korzenie, ale w skromnie znikającym w ziemi nasionku, które po właściwym sobie czasie wypuszcza kiełek, łodyżkę, listki, drobne kwiatuszki, aż w końcu nasiona, wiele nasion, bardzo wiele nasion będących pokarmem dla bardzo wielu stworzonek. W tym i żądnych mocnych wrażeń zjadaczy kiełbasek z ogniska ;-)
Ciekawe, że własnie ziarno gorczycy Pan Jezus przywołał opisując siłę drzemiącą w wierze. Z zewnątrz wygląda niepozornie. Kolor też nie imponujący, zapach delikatny... A gdy zmielisz i powąchasz...:-) spróbuj ;-D To nie o zapachu ani pikantności jednak Pan Jezus mówił, ale o potencjale wzrostu. Co tam efektowne skrzywienie twarzy śmiałków próbujących chapnąć swoją paszczą pokaźną dawkę przyprawy! Nie w tym siła gorczycy ceniona przez niebo. nie w efektownych zjawiskach niebo osadza swoje korzenie, ale w skromnie znikającym w ziemi nasionku, które po właściwym sobie czasie wypuszcza kiełek, łodyżkę, listki, drobne kwiatuszki, aż w końcu nasiona, wiele nasion, bardzo wiele nasion będących pokarmem dla bardzo wielu stworzonek. W tym i żądnych mocnych wrażeń zjadaczy kiełbasek z ogniska ;-)
Niesamowite! Nawet nie przypuszczałam, że tak łatwo można zrobić zdrową domową musztardę!
OdpowiedzUsuń