Przejdź do głównej zawartości

Bakłażan zapiekany z surówką z selera

Rośliny psiankowate - nie brzmi to ładnie, a przecież do tych roślin zaliczają się nasze ulubione pomidory, papryka, bakłażan i... ziemniaki... Ostatnio pojawia się wiele opinii nie najlepszych o nich opinii. Ziemniaki - wysoki indeks glikemiczny, a pieczone to już kosmos wśród IG, choć wartości odżywczych trudno im odmówić , więc przymykamy oko na nowoczesne indeksy rozkoszując się ich kremowym świeżo upieczonym miąższem :-) Pomidory i reszta to już, jeśli chodzi o indeks glikemiczny, nieloty zupełne czyli znajdują się na samym dole skali. Przyjazne dla osób dbających o poziom cukru we krwi, pełne antyoksydantów i soli mineralnych. Wyglądają wręcz idealne! Zbyt idealnie...? Chyba tak, bo opinia środowiska naturoterapetów przypisuje im właściwości prozapalne. I tak, jeśli zmagasz się z chorobami autoimmunologicznymi, powinieneś (według ich wskazówek) zrezygnować z roślin psiankowatych na czas terapii czyli minimum jednego miesiąca. Jeśli masz problem z niedoczynnością tarczycy - kup im bilet w dalekie kraje w jedną stronę i pomachaj na pożegnanie. Niech zostaną miłe wspomnienia...
Zanim odprowadzisz swoich przyjaciół na dworzec (dla pewności lotnisko?) możesz urządzić pożegnalny obiad (jeśli kondycja zdrowia się poprawi, może wrócą??? nie warto więc mostów palić... chyba...) i w ramach lekkiej przystawki zaserwować zapiekanego bakłażana. Jeśli nie masz powyższych problemów - szczęściarz z Ciebie, możesz to danie przygotowywać na letnie kolacje, spotkania z przyjaciółmi (nie mającymi psiankowatych koneksji) czy ogrodowe przyjęcia. Bakłażan ma bowiem swój urok. Tak obezwładniający, że nazywany bywa nawet gruszką miłości i niezwykle ceniony jako przysmak. Ma nawet swój dzień - 10 marca (ups! przegapiliśmy...). Obrosły też mitami, jak to z charyzmatycznymi jednostkami bywa... Japonia np. uważa je za symbol materializmu... Całe wieki były u nas tylko ozdobnymi roślinami (dokładnie tak, jak ziemniaki i pomidory) aż nadszedł ich wielki dzień i wkroczyły na jadalniane półmiski. Okazały się unikatami. Intensywnie fioletowe, białe, w ciapki... Mają unikalną wśród roślin nieco włóknistą konsystencję. Łatwo jednak nasiąkają tłuszczem i mają bardzo delikatny aromat. To akurat jest zaletą, gdyż łatwo zmodyfikować go zależnie od potrzeb i upodobań. Starsze odmiany trzeba przed przygotowaniem posolić i spłukać ich sok, który bywa gorzki. Nowsze wyselekcjonowane odmiany już tej niedogodności są pozbawione, więc obróbka szybsza i łatwiejsza. Co najlepiej z bakłażanem współpracuje?
Czosnek. Pasuje doskonale. Seler korzeniowy i naciowy dodadzą soczystości a cytryna... ona perfekcyjnie dosmacza każde warzywne danie. Dodatek kaszy podniesie zaś je do rangi pełnowartościowej potrawy... Korzystajcie, bo sezon na bakłażany się zbliża :-D


BAKŁAŻAN ZAPIEKANY Z SELERAMI I KASZĄ JAGLANĄ
1 - 2 porcje

1 bakłażan (ok. 350 g)
2 łyżki kaszy jaglanej
4 ząbki czosnku
sól
oliwa
kilka gałązek świeżego tymianku lub spora szczypta za'ataru

Bakłażan umyć, odciąć resztki gałązki i listki, przekroić na pół wzdłuż i kilka razy naciąć na krzyż miąższ nie uszkadzając skórki.
Kaszę podprażyć na suchej patelni aż zacznie przyjemnie pachnieć.
W nacięcia bakłażana wsypać uprażoną kaszę.
Posypać solą, tymiankiem/za'atarem i grubymi plasterkami czosnku, spryskać oliwą.
Naczynie do zapiekania wysmarować delikatnie oliwą i ułożyć w nim połówki bakłażana.
Przykryć (pokrywą, jeśli mamy odpowiednią, lub folią do pieczenia) i zapiekać w 180⁰C 40 minut.
Zdjąć przykrycie i dopiekać dalsze 10 minut.

surówka
kawałek selera korzeniowego startego w cieniutkie julienki
1 gałązka selera naciowego pokrojonego w drobną kostkę
kilka listków szczypiorku grubo pokrojone
kawałek fioletowej cebuli pokrojony w piórka 
mrożona cytryna
sól i pieprz ziołowy do smaku

Warzywa wymieszać, posolić do smaku i posypać tartą mrożoną cytryną.
Podawać ciepły bakłażan posypany surówką selerową.

połówka bakłażana: 2.5 ww i 0.5 wbt

Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d