Przejdź do głównej zawartości

Skandynawska sałatka z surowych grzybów

Z czym kojarzy się kuchnia skandynawska? Klopsiki. Borówki. Ryby. Owocowe, słodkie sosy do mięs. Dla wegan to wyzwanie. Niedawno miałam w rękach książkę z przepisami właśnie tej kuchni. Przepiękne zdjęcia i... głównie mięsne dania. Rzuciła mi się w oczy jednak sałatka z surowych grzybów. Ogrom zastosowanych ziół zainteresował na tyle, że natychmiast pognałam do sklepu po brązowe pieczarki (chwała promocjom!). Innych surowych grzybów jeszcze się nie odważyłam spróbować... Uczyniłam wszystko wedle podanego przepisu - sałatka musi się macerować kilka godzin w lodówce... wytrzymałam dzielnie. Zostałam za to nagrodzona daniem, którym można się rozkoszować. Proste, niemalże oczywiste... a jednak genialne.


SKANDYNAWSKA SAŁATKA Z SUROWYCH GRZYBÓW
dla 4 osób

500 g brązowych pieczarek
1 czerwona cebula
sok z połowy cytryny
4 łyżki oliwy z oliwek extra virgin (wiem, odstępuję od głównej zasady ograniczania tłuszczu, ale w ramach bilansowania zjadłam tą sałatkę z suchym chlebem... ;-) )
2 garście świeżych ziół (szczypiorek, zielona pietruszka, lubczyk, estragon, czosnek niedźwiedzi) *
1 łyżeczka soli morskiej
½ łyżeczki świeżo mielonego czarnego pieprzu (ziołowy niestety tłumi smak grzybów)

Pieczarki oczyścić, pokroić na bardzo cienkie (bardzo, bardzo cienkie) plasterki.
Cebulkę pokroić w pół - piórka.
Zioła drobno posiekać.
Resztę składników umieścić w małym słoiczku, zakręcić i intensywnie wstrząsając wymieszać na jednolity sos.
Na talerzu ułożyć pieczarki na zmianę z cebulką posypywane ziołami i polać sosem.
Przykryć szczelnie i odstawić w chłodne miejsce na kilka godzin nawet do całej doby.

1 porcja: 0.3 ww i 1 wbt

* Jeśli nie masz któregoś świeżego zioła, weź w zamian niepełną łyżeczkę suszonego. Nie ukrywam jednak, że świeże są najlepsze...


Jeden z autorytetów kulinarnych oburzonym głosem skomentował podaną mu potrawę z pieczarkami al dente: Chcesz mnie otruć??? Surowe grzyby są niejadalne!!! Cóż, najwyraźniej autorytety też mają swoje ograniczenia i najwyraźniej ten akurat w Skandynawii nie był albo nie próbował tamtejszej dzikiej kuchni... Niestety, nawet po krótkiej dyskusji nie dał się przekonać laikowi. Gdy autorytet mówi, reszcie wypada słuchać... Z otchłani pamięci wyłaniają mi się słowa zapisane przez członka pewnego królewskiego rodu, które są cytatem słów Tego, Który Siedzi Najwyżej i (co ciekawe!) Nigdy Się Nie Myli: "Chodźcie więc, a będziemy się prawować - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna." księga Izajasza 1:18 ...będziemy się prawować... czyli po naszemu: podyskutujmy, rozważmy,... możemy się nawet spierać...! Czyżby Bóg dopuszczał inne zdanie u podwładnych? Nie zależy mu na deklaracjach lojalności i gestach poddania? Chce dyskutować? Chce przedstawić swoje racje i wysłucha moich... Chce przekonać siłą prawdy... a nie siłą do prawdy? Mając małe dzieci bardzo sumiennie uczyłam się tej lekcji. Trudno czasem było znaleźć argumenty na niektóre własne zalecenia i wskazówki, ale... praktyka czyni mistrza. Że każde działanie przynosi skutek, to minęło trochę czasu, dzieci wydoroślały, ja... hmmmm... zmądrzałam...(?) jednak  każde moje wyjaśnienia rodzina kwituje słowami: Wiemy, wiemy, masz na to na pewno najlepsze możliwe uzasadnienie... I tak powoli uczę się więcej słuchać, coraz więcej słuchać, słuchać coraz uważniej i... rozumieć ;-)
Ciekawe, czy wspomniany wyżej autorytet kulinarny też dorośnie do zmiany swoich poglądów w kwestii jadalności/niejadalności surowych grzybów? Gdybyż spróbował tej sałatki... 

Komentarze

  1. ja tam od dzieciństwa jadam pieczarki surowe na kanapkach , jak mi koleżanka powiedziała ,ze to jest pycha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie! My zaczęliśmy sporo lat temu, ale rodzice wciąż nieufni ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Ulubione śniadanie i o toksyczności siemienia lnianego słów kilka

Dobre śniadanie to podstawa. Moje musi być zdrowe, kolorowe i... smaczne. Rankiem z przyjemnością wstaję, gdy czeka na mnie ulubiona nocna owsianka. Mam swoje ulubione kompozycje smakowe, ale lubię tez nowości. Korzystam z nietypowych owoców, nasion, płatków, żeby urozmaicić codzienne menu. Lubię też poznawać nowości. Jednak nie całkiem jak leci... Wybieram sobie uważnie, z namaszczeniem. Lubię celebrować swoje odkrycia i z pełną "kolumbowską" świadomością rozsmakowywać się, odszukiwać znajome i zupełnie nowe akcenty. Przyjemność jedzenia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie sposób oprzeć się uczuciu cudownej wdzięczności za takie bogactwo. Tej śnieżnej wiosny spotkałam się z tamarillo. Egzotyczny owoc bardziej przypominający pomidora niż śliwkę, choć z zewnątrz wygląda jak śliwka właśnie. Rok temu już go próbowałam. Na kromce chleba. Jednak tym wyglądał, jakby chciał zanurkować w ... owsiance. Przystałam na ten kaprys, owoc kupiłam (przy okazji walcząc zawzięcie z kasjerką o

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Chleb łubinowy z makiem

Pasja chlebowo - piekarnicza trwa. Przynajmniej u mnie. Wiecie, jak to jest. Człek się dorwie do fajnej receptury, kubki smakowe podrygują w oczekiwaniu na nowości, więc kombinuje, próbuje, eksperymentuje a tyle radochy ta pasja przynosi! Druga rzecz to zakwasowe odpady ... Rosnący zakwas wymaga dokarmiania. Najlepiej w stosunku 1:1:1 zakwas działający : woda : mąka. Dokarmiam go raz lub dwa razy dziennie, zależnie od temperatury. Teraz prosta matematyka: dzień 1. mam 50 g zakwasu i dokarmiam 50 g wody i 50 g mąki, otrzymuję 150 g; dzień 2. mam 150 g zakwasu, dokarmiam 150 g wody, 150 g mąki, otrzymuję 450 g; dzień 3. mam 450 g zakwasu, dokarmiam... i otrzymuję 1350 g!!! Po co mi półtora litra zakwasu? Na wypiek 4 kilowego bochenka???? Do piekarnika może by nawet wlazł, ale kiedy byśmy go przejedli? I tak co 3 dni??????  Gołym okiem widać, że ani chybi trzeba co dwa, ostatecznie trzy dni, odrzucać pewne ilości bąbelkujacego cuda zostawiając sensowną ilość 50 g zakwasu do podhodowania.