Przejdź do głównej zawartości

Batatowe spaghetti z czosnkiem niedźwiedzim

Smażenie bez tłuszczu napotkałam przy okazji lektury zaleceń dla osób z problemami naczyniowo-sercowymi. Nie, żebym miała taki problem. Mój poziom cholesterolu trzyma się uparcie poniżej 130 mg/dl, HDL wysoko, LDL śmiesznie nisko. Trójglicerydy wzbudzają w mojej lekarce mruczenie pod nosem: No tak, pani przecież nic nie je... Gdyby oglądała moje śniadanka... Obiadki pewnie by przełknęła ;-) Jednak dr Caldwell Esselstyn (znany jako dr Ess) zaleca profilaktycznie wszystkim zupełną rezygnację z dodawania olejów do potraw (zabawny fragment jego wykładu na ten temat znajdziecie tu) czyli smażenie... bez tłuszczu... Niemożliwe... Co się robi, by w tej sytuacji uzyskać interesujący smak zamiast papkowatej zupy dla niemowlęcia?

Oto kilka trików:
1. Wszystkie składniki przygotowujemy zawczasu, bo ta obróbka jest szybka.
2. Patelnia/rondel musi być z grubym dnem.
3. Rozgrzewa się je na początku mocno, ewentualnie spryskując odrobinką ODROBINKĄ oleju/oliwy. Przydaje się spryskiwacz do oleju, który bywa za około 10 zł w ofertach sieciówek.
4. Cały czas zawartość patelni/rondla intensywnie mieszamy.
5. Gdy warzywa przywierają do dna, dodajemy 1 - 2 łyżki wody i energicznie mieszamy, by je odkleić - uzyskamy wtedy aromat "smażenia".
6. Jeśli warzywa pozostają twarde a chcemy je miększe, przykrywamy pokrywką i dusimy kilka minut do miękkości.
7. Strączkowe dodajemy już ugotowane, podobnie grubsze kasze (drobniejsze możemy wcześniej moczyć podobnie do strączków, by gotowanie zajęło tylko kilka minut).

Najbardziej zdziwiło mnie, że tak przygotowane dania naprawdę są smaczne. Inaczej, ale w niczym nie ustępują tym z dodatkiem kilku łyżek oleju. Na dodatek po kilku dniach takiego jedzenia, te normalne przestają być pociągające. Magia tłuszczu przestaje działać...

Jako że zawsze niesamowicie urzekał mnie widok kolorowego spaghetti, na pierwszy ogień ruszył batat zmakaronizowany i doskonały o tej porze roku czosnek niedźwiedzi, który posadziłam w zeszłym roku. Nie wierzyłam, że przetrwa w moim suchym ogródku, ale dał radę i teraz ruszył pełną parą pękami pięknych zielonych liści. 

Zaś całość wspomnianego wyżej wykładu dr C. Esselstyna znajdziesz tu. W Polsce wydano także jego książkę "Chroń i lecz swoje serce". Polecam lekturę. Nadal funkcjonują w naszym pięknym kraju biblioteki. Niektóre są całkiem dobrze zaopatrzone, bo pracują w nich miłośnicy książek a wiadomo wszak, że ludzie z pasją potrafią przezwyciężyć niemałe trudności... :-)



BATATOWE SPAGHETTI Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM
1 porcja

niewielka garść migdałów (niekoniecznie, ale czyni danie pełnowartościowym)
120 g batata (1 niewielki)
6 listków świeżej szałwii
pęczek czosnku niedźwiedziego (liście i cebulki, jeśli się udało takie kupić...)
3 cebulki dymki
½ łyżeczki soku z cytryny
odrobina słodkiej wędzonej papryki
spora szczypta świeżo mielonej gałki muszkatołowej
2 spore szczypty mielonej kozieradki
sól do smaku
odrobina oliwy

Migdały zalać gorącą wodą i odstawić (najlepiej zrobić to kilka godzin przed przygotowywaniem dania).
Batata obrać i zetrzeć na spiralnej tarce lub skrobaczką w cienkie julienki.
Czosnek i cebulkę grubo pokroić.
Patelnię o grubym dnie rozgrzać, spryskać oliwą i wrzucić na nią szałwię.
Smażyć ½ minuty, dodać batata i posolić, smażyć następne ½ minuty spryskując odrobiną wody, jeśli przywiera do dna.
Dodać zioła i dusić ½ minuty mieszając.
Posypać posiekanymi migdałami, gałką i kozieradką, wymieszać, patelnię zdjąć z ognia i podawać.


1 porcja: 2 ww (2,2 ww z migdałami) / 0.3 wbt (2.1 z migdałami)

Każdy region ma swoje lokalne rarytasy. W Polsce mamy cudowną obfitość dzikich i hodowlanych ziół, zielonych liści, warzyw liściastych. Pamiętajmy tylko, że wspomniany czosnek niedźwiedzi objęty jest częściową ochroną od 2004 roku. Oznacza to, że trzeba dowiedzieć się w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (strona internetowa katowickiej jest tu) o możliwości zbierania roślin w danej lokalizacji. Jest to utrudnienie, ale z kolei wytrzebienie naturalnych siedlisk jest opcją znacznie gorszą. Czasy obfitości wszelkiej roślinności są daleko za nami. Stworzeni byliśmy, jako ludzkość, w bardzo dobrych warunkach, wśród przyjaznych zwierząt, z doskonałe prawidłowymi genami, z psychiką, emocjonalnością na obraz Boży (czegokolwiek to dotyczy, było doskonale dobre). Prosto i zwięźle jest to opisane w pierwszym i drugim rozdziale Pisma Świętego.  Debaty na temat stworzenia prowadzone są już na wysokich naukowych szczeblach, a temat kreacjonizmu już dawno wyszedł z ciemnych podziemi ludycznych baśni na światła sceny prawdziwej nauki. Argument radiologicznych aureol polonu i radu mnie osobiście powalił na kolana... Dr Robert Gentry, jest dostępny nawet przez internet i chętnie udziela wszelkich informacji osobom zainteresowanym. Film "Młody wiek Ziemi" polecam każdemu, kto ma pojęcie o fizyce na poziomie szkoły średniej... z zeszłego wieku, bo nie wiem, jak dzisiaj jest ona wykładana. 
Tą wspaniałość właśnie zrujnowaliśmy. Zarówno klimat, ja i faunę, florę, a nawet własne zdrowie (w tym i geny - wiecie, że ich funkcjonowanie zmieniamy naszym sposobem życia???). Czas żyć bardziej świadomie i odpowiedzialnie... zanim dopadnie jakieś zdrowotnie niezdrowe paskudztwo. Potem tym bardziej, choć jest już trudniej...

Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i