Przejdź do głównej zawartości

Kawowe trufle z kardamonem i chia

Trufle to mój zdecydowanie ulubiony deser pod warunkiem..., że robię go tylko dla najbliższych... Turlanie dziesiątek, setek trufli nie jest pasją mego życia. Przepraszam wszystkich, których zawiodłam tym wyznaniem, ale jestem normalnym człowiekiem, którego nuży monotonia powtarzalnych w nieskończoność czynności. Gdy mam w planach deser dla większej ilości przyjaciół, masę truflową robię gęstszą, upycham w formie wyłożonej folią i mocno schładzam w lodówce. Potem oprószam ulubionym super-proszkiem i kroję w kosteczkę.
Tak robię zazwyczaj, ale są pewne wyjątki... Gdy trufelki są mięciutkie, kremowe, z delikatnie chrzęszczącymi drobinkami, za nic na świecie nie zamienię ich w twardszą wersję! Te, które chcę Wam zaproponować są właśnie takie. Smak kawowy z intensywnym aromatem kardamonu i nutką imbiru... Posmak zostaje na długi czas na podniebieniu a zapach czuje się jeszcze dłużej... Doskonałe na pochmurne dni, które powinny być już przecież cudownie słoneczne i ciepłe. Mamy w końcu drugą połowę kwietnia! A tu drzewa uginają się pod masami śniegu. Te, które zbyt szybko wystrzeliły bujnym listowiem próbują ostatkiem sił utrzymać gigantyczne obciążenia... nie wszystkie dały radę... smuteczek... Trufle nie pocieszą zniszczonych drzew, ale choć osłodzą zdrowo ogrodników, którym będzie potrzeba sporo sił, by wspomóc ogród w odbudowie zniszczeń. Ładujmy akumulatory, nabierają sił. Ocieplenie się zbliża, a wraz z nim ogrom pracy! Nawet, jeśli nie jesteście posiadaczami ogrodu, działki, działeczki czy też nie macie cioci, która chętnie skorzysta z pomocy przy swojej oazie eko - produkcji żywności a w zamian dzieli się obfitością plonów, i tak warto się skusić na te trufle. Chia robi karierę jako superfood (dobre źródło kwasów omega 3), karob wspiera florę jelitową i skutecznie wypiera kakao z jego taninami rozregulowującymi równowagę hormonalną i trawienie; daktyle natomiast są przyjemnym źródłem wapnia, magnezu, potasu, selenu, witaminy A oraz z grupy B; dodatkowo działają przeciwzapalnie. Na sezon katarowy jak znalazł. Brak rafinowanego cukru a spora ilość błonnika obniża skutecznie indeks glikemiczny deseru, więc jedzmy i cieszmy się, że zdrowe życie jest tak smaczne. 


KAWOWE TRUFLE Z KARDAMONEM I CHIA
23 sztuki wielkości dużych orzechów laskowych

3 miękkie daktyle Medjool lub 6 drobnych Deglet Noor lub Mazafati
½ szklanki płatków owsianych zwykłych
2 łyżki nasion chia
niecałe ½ szklanki mocnej kawy zbożowej *
3 płaskie łyżki karobu + dodatkowy do obtaczania trufli
1 strączek zielonego kardamonu
szczypta soli
spora szczypta mielonego imbiru

Płatki i chia wymieszać w miseczce, zalać ciepłą kawą, odstawić na kilka godzin (nawet do 12).
Daktyle rozdrobnić widelcem.
Ze strąków kardamonu wyciągnąć nasionka i zmiażdżyć je w moździerzu lub zmielić.


Wszystkie składniki dokładnie wymieszać, masę schłodzić.
Turlać trufle i obtaczać je w karobie lub rozpuszczalnej kawie zbożowej **... co kto lubi...


Przechowywać w lodówce.

* Kawę zaparzam w tradycyjnej kawiarce w proporcjach 2 łyżki kawy z topinambura na 1 ½ szklanki wody. Od zawsze podobały mi się kawiarki, ale nie miałam do czego ich użyć, bo naturalnej kawy nie pijam... Teraz mam rozkoszną przyjemność używać tego misternego sprzętu do zdrowych celów!

** Obtaczanie w karobie stało się klasyką. Natomiast dodatek rozpuszczalnej kawy (daję Inkę z cykorii) to jest moc. Goryczka staje się intensywnie wyczuwalna i to są zdecydowanie moje ulubione trufle! Od wilgoci trufli kawa się rozpuszcza i jeśli nie zjadamy ich natychmiast, takie mocno wilgotne dodatkowo oprószam karobem.

Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Lniane chipsy paprykowe

Chipsy to zmora dietetyków i jednocześnie miłość... zwykłych ludzi... Chrupie się je cudownie, smak mają intensywny, cenę przystępną, no i... te reklamy... Czy jest ktoś nie znający hasła:  Są chipsy, jest zabawa! ? Nawet, jeśli oglądamy klipy z przymrużeniem oka, w głowie pozostaje skojarzenie, które powoduje, że widząc znajome opakowanie chipsów na półce sklepowej, pojawia się myśl: O! A może zafundować sobie chwilę fajnej zabawy...? To nic, że nie planowaliśmy żadnej imprezki, przecież z chipsami jest super nawet bez imprezki. Przynajmniej ja miałam dokładnie takie odczucia. Chrupanie chipsów stawało się impulsem do przywoływania wspomnień z przyjemnych spotkań z przyjaciółmi i od razu było mi raźniej, cieplej na serduchu. Po krótkim czasie moje rozanielenie przybierało rozmiary i postać totalnego rozleniwienia i jedyne, co mogło mnie podnieść z fotela, to myśl o kolejnej paczce chipsów. Co ciekawe, po chipsach zazwyczaj znajdowałam sama siebie w fotelu choć na wspominanej re

Ulubione śniadanie i o toksyczności siemienia lnianego słów kilka

Dobre śniadanie to podstawa. Moje musi być zdrowe, kolorowe i... smaczne. Rankiem z przyjemnością wstaję, gdy czeka na mnie ulubiona nocna owsianka. Mam swoje ulubione kompozycje smakowe, ale lubię tez nowości. Korzystam z nietypowych owoców, nasion, płatków, żeby urozmaicić codzienne menu. Lubię też poznawać nowości. Jednak nie całkiem jak leci... Wybieram sobie uważnie, z namaszczeniem. Lubię celebrować swoje odkrycia i z pełną "kolumbowską" świadomością rozsmakowywać się, odszukiwać znajome i zupełnie nowe akcenty. Przyjemność jedzenia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie sposób oprzeć się uczuciu cudownej wdzięczności za takie bogactwo. Tej śnieżnej wiosny spotkałam się z tamarillo. Egzotyczny owoc bardziej przypominający pomidora niż śliwkę, choć z zewnątrz wygląda jak śliwka właśnie. Rok temu już go próbowałam. Na kromce chleba. Jednak tym wyglądał, jakby chciał zanurkować w ... owsiance. Przystałam na ten kaprys, owoc kupiłam (przy okazji walcząc zawzięcie z kasjerką o

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d