Przejdź do głównej zawartości

Malinowy krem z pieczonego buraka i jaglanki

Pieczenie chleba - :-D - piękny czas relaksu, wyciszenia, refleksji i marzeń... Kończy się z chwilą włączenia piekarnika, bo warkot termoobiegu przenosi w klimaty nieco odmienne. Piekę głównie chleby bezglutenowe które jadamy tylko ja i córcia, więc część piekarnika nagrzewa się nieproduktywnie. Szkoda, więc wkładam zazwyczaj pomiędzy dwie foremki z chlebami kawałek papieru do pieczenia z kawałkami warzyw, które zawsze w kuchni się przydają a nikt nie będzie dla kilku kawałków włączał całego piekarnika... A tak już są gotowe i czekają w lodówce na swoją kolej.... I jestem zawsze gotowa, gdy przychodzą goście mając w zanadrzu pyszne składniki na doskonałe sałatki...
I pomarzyłam sobie...
Teraz twarda rzeczywistość: upieczone grube plastry batata znikają natychmiast w niecierpliwych otworach gębowych tych, co akurat się plączą w pobliżu, gdy batat próbuje się wysmyknąć z piekarnika niezauważony... Seler natychmiast ląduje na talerzu a burak... cóż, burak pojawił się niespodziewanie i został przyjęty z dozą nieufności na tyle dużą, że wykorzystałam tą chwilową dezorientację i wrzuciłam do miksera przysypując go ugotowaną jaglanką (koniecznie miejcie w lodówce zawsze choć kilka łyżek - niezastąpiona do... wszystkiego ;-)) tak na wszelki wypadek. Już w trakcie pieczenia widziałam go bowiem oczyma wyobraźni ze słodzikiem i migdałami w pięknej różowej masie. Okazał się natomiast dodatkowo słodko - odświeżającym musem doskonałym do gryczanych naleśników (klik) albo gofrów (klik).


MALINOWY KREM Z PIECZONEGO BURAKA I JAGLANKI

1 mały upieczony burak (piekłam w grubych plastrach w 180⁰C 30 minut) **
3 czubate łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
100 g mleka sojowego naturalnego
9 sztuk daktyli miękkich świeżych np. Deglet Noir
20 migdałów **
szczypta soli
sok i skórka starta z jednej małej cytryny
lub kilka kropli aromatu cytrynowego naturalnego *

Migdały namoczyć w przegotowanej ciepłej wodzie (im słabszy blender tym dłużej moczyć).
Kaszę, burak, daktyle (wypestkowane - nie zapomnij....), migdały, mleko i sól zmiksować na grudkowaty krem.
Dodać sok i skórkę/aromat cytrynowy i zmiksować na gładko.

***
1 czubata łyżka kremu: 0.9 ww / 0,2 wbt

* Jeśli nie masz dostępu do eko cytryny, można nim zastąpić skórkę cytrynową. Jest do dostania w sklepach z naturalną żywnością (drogi) lub większych marketach (nie eko, ale za to tańszy). Ważne, żeby to nie był popularny olejek aromatyczny, ale prawdziwy z cytryny z dodatkiem oleju np. rzepakowego.

** Jeśli nie lubisz buraczanego posmaku w kremie, dodaj kilka migdałów więcej lub daj mniejszego buraczka.

*** Niestety, brak zdjęć z gotowymi naleśnikami czy goframi. Krem znika za szybko... Może kiedy rodzina się znudzi, zdążę coś fotnąć...?

Komentarze

  1. Jeśli to to co myślę, to było baaardzo dobre!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Jeśli to było mojej produkcji, to to było to. Niczego innego podobnego ostatnimi czasy nie uczyniłam.
      Pozdrawiam cieplutko ☺️

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i