Pieczenie chleba - :-D - piękny czas relaksu, wyciszenia, refleksji i marzeń... Kończy się z chwilą włączenia piekarnika, bo warkot termoobiegu przenosi w klimaty nieco odmienne. Piekę głównie chleby bezglutenowe które jadamy tylko ja i córcia, więc część piekarnika nagrzewa się nieproduktywnie. Szkoda, więc wkładam zazwyczaj pomiędzy dwie foremki z chlebami kawałek papieru do pieczenia z kawałkami warzyw, które zawsze w kuchni się przydają a nikt nie będzie dla kilku kawałków włączał całego piekarnika... A tak już są gotowe i czekają w lodówce na swoją kolej.... I jestem zawsze gotowa, gdy przychodzą goście mając w zanadrzu pyszne składniki na doskonałe sałatki...
I pomarzyłam sobie...
Teraz twarda rzeczywistość: upieczone grube plastry batata znikają natychmiast w niecierpliwych otworach gębowych tych, co akurat się plączą w pobliżu, gdy batat próbuje się wysmyknąć z piekarnika niezauważony... Seler natychmiast ląduje na talerzu a burak... cóż, burak pojawił się niespodziewanie i został przyjęty z dozą nieufności na tyle dużą, że wykorzystałam tą chwilową dezorientację i wrzuciłam do miksera przysypując go ugotowaną jaglanką (koniecznie miejcie w lodówce zawsze choć kilka łyżek - niezastąpiona do... wszystkiego ;-)) tak na wszelki wypadek. Już w trakcie pieczenia widziałam go bowiem oczyma wyobraźni ze słodzikiem i migdałami w pięknej różowej masie. Okazał się natomiast dodatkowo słodko - odświeżającym musem doskonałym do gryczanych naleśników (klik) albo gofrów (klik).
I pomarzyłam sobie...
Teraz twarda rzeczywistość: upieczone grube plastry batata znikają natychmiast w niecierpliwych otworach gębowych tych, co akurat się plączą w pobliżu, gdy batat próbuje się wysmyknąć z piekarnika niezauważony... Seler natychmiast ląduje na talerzu a burak... cóż, burak pojawił się niespodziewanie i został przyjęty z dozą nieufności na tyle dużą, że wykorzystałam tą chwilową dezorientację i wrzuciłam do miksera przysypując go ugotowaną jaglanką (koniecznie miejcie w lodówce zawsze choć kilka łyżek - niezastąpiona do... wszystkiego ;-)) tak na wszelki wypadek. Już w trakcie pieczenia widziałam go bowiem oczyma wyobraźni ze słodzikiem i migdałami w pięknej różowej masie. Okazał się natomiast dodatkowo słodko - odświeżającym musem doskonałym do gryczanych naleśników (klik) albo gofrów (klik).
MALINOWY KREM Z PIECZONEGO BURAKA I JAGLANKI
1 mały upieczony burak (piekłam w grubych plastrach w 180⁰C 30 minut) **
3 czubate łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
100 g mleka sojowego naturalnego
9 sztuk daktyli miękkich świeżych np. Deglet Noir
20 migdałów **
20 migdałów **
szczypta soli
sok i skórka starta z jednej małej cytryny
lub kilka kropli aromatu cytrynowego naturalnego *
Migdały namoczyć w przegotowanej ciepłej wodzie (im słabszy blender tym dłużej moczyć).
Kaszę, burak, daktyle (wypestkowane - nie zapomnij....), migdały, mleko i sól zmiksować na grudkowaty krem.
Kaszę, burak, daktyle (wypestkowane - nie zapomnij....), migdały, mleko i sól zmiksować na grudkowaty krem.
Dodać sok i skórkę/aromat cytrynowy i zmiksować na gładko.
1 czubata łyżka kremu: 0.9 ww / 0,2 wbt
** Jeśli nie lubisz buraczanego posmaku w kremie, dodaj kilka migdałów więcej lub daj mniejszego buraczka.
*** Niestety, brak zdjęć z gotowymi naleśnikami czy goframi. Krem znika za szybko... Może kiedy rodzina się znudzi, zdążę coś fotnąć...?
Jeśli to to co myślę, to było baaardzo dobre!
OdpowiedzUsuńO! Jeśli to było mojej produkcji, to to było to. Niczego innego podobnego ostatnimi czasy nie uczyniłam.
UsuńPozdrawiam cieplutko ☺️