Przejdź do głównej zawartości

Zupa pieczarkowa bez gotowania

Na temat jadania surowych grzybów słyszałam chyba każdą możliwą (i niemożliwą) opinię. Od zachwytu nad odżywczymi i leczniczymi wartościami do oskarżeń o próbę morderstwa... Napisałam troszkę na ten temat przy okazji skandynawskiej sałatki z brązowych pieczarek (klik), więc powtarzać się nie ma sensu. Dodam tylko, że jedna z dietetyczek pochodząca z Hiszpanii, pierwszy raz w Polsce właśnie usłyszała, jakoby grzyby miały nie mieć zbyt dużo do zaoferowania człowiekowi w sensie żywieniowym. Uznała to za jeden ze szkodliwych mitów. Cóż, jesteśmy Polakami, uwierzyliśmy w realność wydarzeń opisanych przez Sienkiewicza w trylogii... Lubimy mity... Niestety, nie zawsze wychodzą nam one na zdrowie. I to w sensie bardzo dosłownym... Moja propozycja więc na dziś to zupa pieczarkowa bez gotowania :-) Najważniejszą rzeczą w zupach tego typu jest wysoka jakość składników. Wybieram jędrne, soczyste, świeże, najlepiej ekologiczne warzywa. Choć z pieczarkami bywa kłopot... Nie rezygnuję jednak z tak pysznej zupy tylko dlatego, że nie ma akurat eko grzybów. Zupa jest tak odżywcza i zdrowa, że organizm poradzi sobie z niepożądaną resztą. To teraz moja ulubiona zupa.  


ZUPA PIECZARKOWA BEZ GOTOWANIA
3 porcje

½ kwaskowatego jabłka (56 g *)
¼ cebuli (11 g *)
1 maluteńki ząbek czosnku (1 g *)
300 g jędrnych pieczarek (*)
2 małe marchewki (68 g *)
3 małe pietruszki (66 g *)
2 gałązki selera naciowego (140 g *)

1 szklanka wody

2 łyżki płatków drożdżowych
2 orzechy brazylijskie (dodatek tłuszczu i ważny dla zdrowia selen!)
3 łyżki soku z cytryny
¾ łyżeczki soli himalajskiej
1 łyżka sosu sojowego Tamari
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
¼ łyżeczki mielonego listka laurowego

W blenderze zmiksować na gładko jabłko, marchew, pietruszkę, seler, cebule, czosnek i ⅓ pieczarek z wodą.
Dodać resztę składników i zblendować na puszysty krem (przy okazji się nieco ogrzeje).
Podawać z ulubionym makaronem, grzankami lub krakersami posypana zieloną pietruszką; w wersji raw doskonale smakuje z makaronem z młodego selera korzeniowego.


Jeśli trzeba ciepłej zupy można dłużej miksować lub delikatnie podgrzać.

Całość zupy:   2 ww    0.1 wbt  

* Waga podana jest dla już obranych warzyw.

Spotkałam kiedyś przepis na pieczarkowe capuccino, pomyślałam, że to dziwny pomysł... Dziś myślę, że moją zupę mogłabym nazwać podobnie, jeśli podaję ją w kubeczkach lub filiżankach :-)




Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i