Przejdź do głównej zawartości

Batatowe leniwe

Nie ma to jak kluski. Leniwe to już symbol polskiego stołu kochanego przez dzieci. I nie tylko. Dorośli też je kochają. Przynajmniej w moich okolicach. A u Was też lubicie kluski?
W kuchni roślinnej, zdrowej i odżywczej nie ma miejsca na białą mąkę, margaryny, więc i potrawy smakują inaczej. Są bardziej skondensowane, treściwe, gęstsze. Lekkość mącznych dań oznacza zazwyczaj eliminację błonnika, ewentualnie spory dodatek zemulgowanego tłuszczu. Obie wersje nie są moimi ulubionymi. Przywykłam a nawet rozsmakowałam się w konkretnych, odżywczych, sycących potrawach. Forma nie jest wyznacznikiem dobrego posiłku, ale wartość, jaką wzmacniam organizm. Składniki, którymi karmię swój mózg, serce, i resztę podrobów ;-) Leniwe okazały się delikatne, miękkie o lekko słodkawym smaku, który przełamałam ostrością musztardy i wyrazistością sosu grzybowego vel pieczeniowego... Dla pełni przyjemności jedzenia, musnęłam całość... cynamonem... Naprawdę smakowało!


BATATOWE LENIWE Z MUSZTARDĄ
30 sztuk czyli 2 porcje

1 średni batat (mój ważył 250 g)
½ szklanki mąki gryczanej + 1 łyżka do formowania klusek
½ łyżeczki ostrej musztardy (np. domowej klik)
2 łyżki świeżo zmielonego siemienia lnianego
1 łyżka łuski babki płesznik lub jajowatej
¼  łyżeczki soli

Batata obrać, pokroić w grubszą kostkę i ugotować na parze (ok. 10 minut), rozgnieść widelcem.
Siemię zalać 3 łyżkami letniej wody i energicznie wymieszać, aż nieco zżeluje, odstawić.
Mąkę wmieszać w batatową masę i wyrobić widelcem.
Dodać sól i zżelowane siemię, wymieszać wciąż widelcem.
Dodać łuskę, wymieszać i odstawić do zgęstnienia na 10 minut (w tym czasie wstawić wodę do gotowania leniwych w 3 litrowym garnku).
 Delikatnie wyrobić miękkie ciasto.
Podzielić na 2 części, każdą po kolei rolować podsypując dodatkową mąką i kroić na kształt leniwych.
Kluski wrzucać do osolonego wrzątku i gotować 1 - 2 minuty od wypłynięcia (zależnie od wielkości).

100 g
115 kcal
0.7 g tłuszczu
23.8 g węglowodanów
3.3 g białka


Doskonałe z imbirową sałatką birmańską albo z sosem pieczeniowym vegenerata (klik). Ten sos jest tak pyszny, że wyjadałam łyżką z garnka zanim leniwe zdążyły się ugotować... ;-) Dodałam tylko więcej majeranku i oczywiście dusiłam cebulkę w rondlu spryskanym olejem rzepakowym plus kilka łyżek wody, dolewając ją w miarę parowania i rumienienia warzyw. W ten sposób sos pozostał napakowany fitoskładnikami o działaniu antynowotworowym (dzięki grzybom) bez lawiny wolnych rodników tlenowych powstających w czasie podgrzewania tłuszczu.


Komentarze

  1. Smaczne, aczkolwiek siemię lniane jest wyraźnie wyczuwalne, wręcz dominujące :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za cenny sygnał. Najwyraźniej ja już tak bardzo przywykłam, że bardziej czuję słodycz batatów :-) Trzeba zmienić więc nazwę na lniane leniwe ;-)

      Usuń
    2. Tak pomyślałam jeszcze: jakie siemię zostało użyte? Złote jest delikatniejsze i ja zazwyczaj takie używam. Chyba, że zależy mi na wyczuwalnym smaku lnu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i