Przejdź do głównej zawartości

Chrupiący pieróg z pieca nadziany brokułem i tofu

Piadina wszechobecna w każdym zakątku Włoch faszerowana jest dodatkami zależnymi od pory roku, pogody i... upodoban lokalnych. Nie inaczej jest u nas. Tyle, że faszerowane placki zastąpione zostały pierogami. Ukochane przez chyba wszystkich rodaków. Nie wszyscy natomiast lubią je lepić. Żeby się najeść, trzeba naładować na talerz przynajmniej -naście sztuk, no i wszystkie muszą zostać zlepione. A rzadko kto lepi je sam dla siebie tylko, więc nalepić trzeba ich dziesiątki. I tu zniechęcenie bierze górę nad wysublimowaniem smaków, więc kupujemy gotowce.
W sezonie na dynie nie potrafię przejść obojętnie wobec ostatnich jędrnych pomarańczowych kul, których cena czasem jest śmiesznie niska. Kończą się pomału a Hokkaido nie da się nawet dłużej przechowywać. Trzeba kupić teraz, zamienić na mus, wpakować do słoików i mieć już gotowy półprodukt na później. Można też mrozić pokrojne w kosteczkę. Wszak dynia ma takie ilości beta karotenu, który wzmacnia układ krążenia, przeciwdziała nowotworom i degenracji plamki żółtej w oku. Świeże pestki wspomagają walkę z pasożytami, a gdzie dostaniemy świeże pestki dyni??? Jedynie kupując ją samemu i wydłubując pestki ze środka. Robota z tym jest żadna a smak świeżych pestek wyjątkowy :-)
Przez wszystkie poprzednie lata dyni nie jadałam. W zeszłym roku nieśmiało włączałam ją do potraw, ale podchodziłam jak do jeża (kształt nawet zbliżony... a ja widocznie na kształty wrażliwa jestem ;-)). W tym roku tama puściła i zalała mój jadłospis pomarańczową falą! Dynię jem codziennie. Czasem dwa i trzy razy dziennie. Głównie w postaci pieczonej z solą i tymiankiem albo odrobiną słodzika i cynamonem. Czasem absolutnie solo. Każda wersja lubiana a wybór zależy od towarzyszącyh potraw. Codziennie piekę jedną lub dwie sztuki. Czasem trzy. I czasem zdarza się, że nie zmieszczą się wszystkie kawałki w piekarniku, więc wrzucam na sitko i gotuję na parze pozostałe resztki. Zagniatam z nich placki, pierogi, ciasteczka dodając jedynie trochę mąki ze zbóż lub pestek.


CHRUPIĄCY PIERÓG Z BROKUŁEM I TOFU
4 sztuki

ciasto:
200 g ugotowanej dyni Hokkaido na parze
100 g mąki gryczanej
2 łyżeczki mielonego siemienia lnianego
spora szczypta soli
spora szczypta gałki muszkatołowej

farsz:
250 g brokuła ugotowanego na parze
60 g tofu naturalnego (⅓ kostki)
1 łyżeczka mielonego siemienia lnianego
1 spory ząbek czosnku
2 dymki
1 łyżeczka koperku
⅓ łyżeczki startej cytryny mrożonej (patrz tutaj klik) lub sok i skórka z ¼ cytryny
½ łyżeczki sosu sojowego Tamari
¼ łyżeczki mielonego imbiru
sól do smaku

Widelcem dokładnie zgnieść dynię.
Dodać prawie całą mąkę, mieszać widelcem, aż się dobrze połączą na kleistą masę.
Dodać zmielony len i całość delikatnie wyrobić na miękką masę.
Odstawić na kwadrans.

Brokuła z tofu rozgnieść widelcem, doprawić posiekanym czosnkiem i dymką oraz przyprawami.
Zagęścić farsz mielonym lnem.

Na deskę obsypaną resztką mąki wyłożyć ciasto, podzielić na cztery części i z każdej uformować dłońmi gruby placek.
Dosypując ewentualnie odrobinę mąki rozwałkować każdy na cienki placuszek.
Na połowie wyłożyć po ¼ farszu i złożyć sklejając brzeg lub tylko dociskając obie części na coś w kształcie faszerowanego naleśnika.


Zapiekać w piekarniku rozgrzanym do 200⁰C przez 30 minut.



Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...

Gdy agar nie sprawdził się w dżemie

W czasie lata zaszalałam z przetworami i zapełniłam piwnicę słoikami po sufit (dość niski, ale jak to brzmi ;-)). Testowałam dżemy zagęszczane agarem  i zamiast gotować owoce długimi godzinami mogłam gotować kilkanaście minut. Działało bardzo dobrze. Dżemy były smaczne, dość gęste i aromatyczne. Problem pojawił niedawno tj. po kilku miesiącach przechowywania. Część dżemów się nieco... rozpłynęła... Czyli stała się po części płynna. Agar przestał działać. Zadziwiające, że dotyczyło to zjawisko tylko części słoików. W reszcie dżem pozostał tak gęsty, że nie opadł po odwróceniu słoika i nie opada nadal. Najwyraźniej to dżem z wyższych sfer i zachowuje się bardzo adekwatnie... :-) W części słoików wyraźnie grawitacja ściągnęła sok w strefy dolne a nakryłam ją, gdy akurat naszym baaardzo młodym gościom smażyłam naleśniki i goście owi zażyczyli sobie smarować je dżemem truskawkowym właśnie. Potrzebowałam więcej niż jednego słoika, sięgnęłam głębiej i... wyciągniętym dżemem (na z...