Przejdź do głównej zawartości

Mleko owsiane do wszystkiego

Jem owies tak często, że niedługo będę chyba startować w Wielkiej Pardubickiej... Cóż, bardzo go lubię. Jest niedrogi, łatwo dostępny a bardzo odżywczy. Mocząc płatki pozbywam się fitynianów a skrobia staje się lepiej przyswajalna, jednak indeks glikemiczny pozostaje bardzo przyjazny. Czego chcieć więcej od ziarna? Chyba tylko z powodu głęboko zakorzenionej potrzeby różnorodności, pojawia się u mnie cała reszta zbóz, pseudozbóz, traw.  Bo różnorodność też lubię. I różne kolory. Kolorowe ziarna spotkacie w każdym kącie mojej kuchni. I każde ziarno ma swoje specyficzne walory kulinarne. Owies ma sporo błonnika, więc doskonale zagęszcza potrawy, wiąże składniki i można z niego uzyskać piękną kremowo-ciągnącą się konsytencję. Idealny na budyń (klik i klik), ale i jako zagęstnik zielonych koktajli (klik). Razem z dowolnymi pestkami czy orzechami czyni je pełnym daniem. Pomyślałam, że podzielę się sposobem, w jaki przygotowuję mleko owsiane, gdyż jest ono moim ulubionym zastępnikiem tradycyjnego mleka w napojach. Wymaga jedynie dodatku tłuszczu i soli, ewentualnie słodzidła.
Mleko owsiane jest także unikalnym napojem roślinnym, gdyż zawiera błonnik... rozpuszczalny... W czasie przecedzania roślinnych napojów zawsze uzyskane na sicie resztki składają się głównie z włókien roślinnych czyli błonnika. On to zostaje w tych resztkach a w samym napoju/mleku błonnika brak. W przypadku owsa jest inaczej. Frakcja nierozpuszczalna blonnika także w większości zostaje na sitku i można te resztki dodawać jako zagęstnik np. do ciasta bezglutenowego na gofry (wychodzą chrupiące i smaczne). Do mleka natomiast przechodzi białko, tłuszcz, witaminy i sole mineralne wraz z błonnikiem rozpuszczalnym, w który owies jest bogaty. Błonnik ten obniża indeks glikemiczny, normalizuje poziom cholesterolu i działa oczyszczająco na organizm wiążąc toksyny, zarówno chemiczne, jak i mikrobiologiczne. Czego chcieć więcej? Czy jakiekolwiek inne mleko ma tak szerokie spektrum działania??? Oczywiście wciąż chodzi o mleko owsiane robione samemu, z płatków owsianych bądź owsa. Produkowane przemysłowo jest rozwodnione, ma znacznie uboższy skład a technologia wymaga podgrzewania do wysokiej temepratury, która niszczy część witamin i wszystkie enzymy.
Robiąc mleko samodzielnie sami decydujemy dodatkowo o jego gęstości. U mnie zależy ona od celu, dla którego przygotowuję mleko. Jeśli ma być jako dodatek do napojów, kawy, wypieków, robię według przepisu poniżej. Jeśli chcę zrobić budyń, na jedną szklankę płatków daję tylko 3 szklanki wody.
Jakich sprzętów używam? Najprostszych i wcale nie wysoobrotowych, bo te podgrzewają mleko, dodatkowo je zagęszczając, i utrudniają oddzielanie "farfocli" od płynu ;-) Ja miksuję je zwyczajnym blenderem ręcznym na średnich obrotach czyli moc 400 W jest wystarczająca. 


MLEKO OWSIANE
1.25 l

1 szklanka płatków owsianych
4 szklanki wody
4 orzechy brazylijskie
¼ łyżeczki soli
opcjonalnie: coś do posłodzenia, daktyl, syrop klonowy, jakiś ulubiony słodzideł zaleznie od preferencji smakowych

Płatki zalać gorącą wodą, odstawić na kilka godzin.*
Zmiksować wszystkie składniki bardzo dokładnie i przecedzić uzyskaną emulsję przez ściereczkę lub dwa sita. Drugie drobniejsze niż pierwsze. **
Prechowywać w lodówce. U mnie wytrzymuje do 5 dni, ale mam w lodówce niską temperaturę, bo jedynie 4 ⁰C.


* Nie jest to konieczne, ale namaczając płatki pozbywamy się fitynianów utrudniających wchłanianie wapnia i żelaza oraz likwidujemy surowy, mączny posmak. Uzyskujemy słodkie, kremowe mleko. W przypadku płatków błyskawicznych wystarczy letnia woda, zaś zwykłe zalewam gorącą.

** Ja używam ciekawego sprzętu o nazwie Chufa Mix, którego jednym ze składowych jest właśnie drobne sito. Myje się go bardzo łatwo, mleko robi się szybko, wygodnie i nie muszę bawić się ściereczkami, z ich praniem/gotowaniem,... Dla mnie jest to bardzo wygodne, ale używam Chufa Mix tylko do tego jednego celu... W innych przypadkach znacznie lepiej sprawdzają się kielichowe blendery wysokoobrotowe.


Mleko owsiane jest oczywiście gęste, nieco ciągnące i świetnie zagęszcza wszystkie dania. Bardzo lubię chłodną kawę z cykorii na takim mleku i kawowy budyń z łyżeczką karobu, odrobiną soli i chili... na wierzch kilka kwaskowych owoców... Cudownie rozgrzewa i zostawia delikatny posmak w ustach. Tak, powinnam umyć ząbki po jedzeniu. Umyję, tylko za chwilkę... ;-)

Komentarze

  1. Zrobię :) Te ze sklepu m bardzo lubię , bo takie delikatne , neutralne w smaku ,ale domowe pewnie jeszcze lepsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że te ze sklepu, które próbowałam są słodsze i bardziej "chropowate" ;-) domowe bardziej delikatne, ale smak jednak zależy od użytych płatków... wychodzi więc bardziej różnorodnie :-D

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i