Przejdź do głównej zawartości

Pulpety nie-rybne

Zdarza się mieć mało czasu na kulinarne eksperymenty. Innych zajęć lubi się czasem trochę nałożyć czasowo i wtedy klops. A właściwie pulpet jest najlepszym (i najszybszym) wyjściem. Już dawno doceniłam wagę maszynki do mielenia... ciecierzycy na falafele ;-) jako urządzenia do mielenia kasz i warzyw na kotlety i pasztety. Tej samej używam do robienia trufli (tu), masła z orzechów a nawet kokosa (tu) i... chałwy (tu)... Mogę wszystko szybko zmielić na jeden raz, uformować zgrabne pulpeciki (jak przydaje się wprawa po przygotowywaniu setek na degustacje!!!) a umyje się kiedyś tam ;-) W końcu to jadem kiełbasianym nie grozi :-)
Poszperałam po lodówce (3 sekundy), zalałam glony wodą (2 sekundy), obrałam marchew i cebulę (10 sekund), zmieliłam wszystko razem i dosmaczyłam (30 sekund), włączyłam piekarnik (2 sekundy), uformowałam pulpety i spryskałam olejem (1 minuta) i gdy się piekły przygotowałam sałatkę i umyłam gary (25 minut). Hurra! Obiad w 30 minut wraz z podaniem do stołu! Zdrowy, piękny, ciepły, kolorowy i... jeszcze tylko szybka fotka. Wreszcie mogłam ruszyć do edukacyjnej pracy :-D


PULPETY NIE - RYBNE
20 sztuk

2 czubate łyżki suszonych glonów wakame
70 ml wody przegotowanej
1 szklanka ugotowanej kaszy gryczanej palonej
½ szklanki ugotowanego brązowego ryżu
1 cebula
¼ szklanki brązowego (zwykłego) siemienia lnianego
1 mała marchewka (ok. 30 g)
1 łyżeczka sosu Tamari (sojowy bezglutenowy)
¼ łyżeczki mielonej kozieradki
1 czubata łyżka siekanego zielonego koperku
¼ łyżeczki chili

Wakame zalać wodą, odstawić.
Marchewkę zetrzeć na drobnych oczkach.
Siemię lniane zmielić na mąkę.
Przemielić cebulę, kaszę gryczaną, namoczone wakame wraz z resztką wody, w której się moczyły, ryż. Można wszystko razem zmiksować w malakserze na dość gładką masę.*
Wszystkie składniki wymieszać dokładnie rękami aż do uzyskania zwartej jednolitej konsystencji.
Formować małe pulpeciki (średnica ok. 3 cm), układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, spryskać bardzo delikatnie oliwą/olejem i piec w temperaturze 200⁰C przez 20 - 25 minut.

Z kolorową sałatką w stylu śródziemnomorskim smakują wyśmienicie.


* Jeśli używacie maszynki do mielenia ważna jest kolejność, żeby wewnątrz nie zostały kawałki niezmielonych wodorostów albo cebuli. Ryż na koniec wszystko ze sobą zabierze a i mycie sitka nie będzie bardzo kłopotliwe, bo łatwo pod strumieniem wody pęcznieje i odpływa w otchłań... 

A deser na zakończenie jasnej części dnia w romantycznym nastroju nadchodzącego zmierzchu jogurcik sojowy z surową granolą (przepis tu) i mrożonymi borówkami. Siedząc w cieplutkim, przytulnym domku, opatulona grubym ukochanym swetrem kończę przygotowywanie materiałów na spotkanie o smakowych (i nie tylko) gustach neuronów czyli jak skutecznie odżywić mózg, by się móc cieszyć chwilami jak ta, jak najdłużej... Wszak borówki znane są z dobroczynnego wpływu na pracę i kondycję mózgu jako organu nie tylko decyzyjnego i zawiadującego resztą naszego jestestwa, ale i... produkującego hormony szczęścia... I tak właśnie dopamina szaleje po całym mózgowiu :-)


Komentarze

  1. Bardzo lubię słowo pulpet , choć nigdy nie jadłam tych mięsnych to te wegetariańskie są przepyszne , te tez pewnie taki są

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nas dwie :-) Też lubię! Robi się od razu ciepło i domowo, prawda? Dawno temu nie cierpiałam mięsnych. Wegańskie to zupełnie inna bajka... z tysiąca i jednej nocy ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i