Po sałatce prowansalskiej zostały skórki papryki a w nich tyle aromatu, smaku, koloru, że nie było opcji wyrzucenia. Co to, to nie! Nie znoszę marnowania żywności... Może dlatego nieco bardziej tolerancyjna smakowo się zrobiłam, bo jednak eksperymenty czasem nieco wyprzedzają rozwój moich kubków smakowych i trzeba się oswajać z nowościami (często zupełnie niechcący...). Jednak papryka, to papryka. Do tego szczyt sezonu a papryka polska, więc dodatkowo cała masa fitosubstancji. Gotować jej nie chciałam, bo lubię surową. Poszło więc w stronę pasty. A co dodać? Cukinię, którą piekłam razem z bakłażanem i pieczony czosnek, który dorzuciłam kiedyś obok piekących się chlebków (a nuż się przyda a piekarnika dla główki czosnku przecież włączać nie będę...). Przydał się :-D
Słowem: pasta z tego, co zostało po sałatce. Musi postać trochę, żeby zgęstniała (nerkowce wchłoną płyn) i się przegryzła. Następnego dnia z odgrzanymi goframi owsianymi była doskonałym kopem na cały następny poranek i dodatkowych kilka godzin do obiadku. Nie przypuszczałam, że tak nasyci!
PASTA Z PAPRYKI I GRILLOWANEJ CUKINII
papryka czerwona (½ sztuki i skórki pozostałe po obraniu innej w innym celu np. do sałatki prowansalskiej)
4 duuuże ząbki pieczonego czosnku
75 ml nerkowców
5 dużych plastrów pieczonej/grillowanej cukinii (jak człowiek się już najadł a tu cukinie znów są większe niż się spodziewał ;-))
1 gałązka świeżego rozmarynu ok. 10 cm
½ łyżeczki soli
½ łyżeczki pieprzu ziołowego
Wszystkie składniki zmiksować na rzadki krem (choć nie upierałam się, żeby rozmaryn rozpadł się na atomy - widać zielone i czerwone kawałeczki - jest ładnie).
Odstawić do lodówki, aby się przegryzł i zgęstniał.
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)