Przyszedł czas testu dla naszego układu odpornościowego. Raz plucha, raz mroźnie i wietrznie, raz dziwne ocieplenie... Czasem człowieka przenika aż do wnętrzności nieprzyjemny chłód. Szczególnie, gdy musi spędzić na świeżym powietrzu więcej czasu, niekoniecznie uprawiając aktywność fizyczną...
Czasem zwyczajnie zaatakuje nas zjadliwy wirus, a my się mu dać nie chcemy. Czujemy łupanie wędrujące po wszystkich kosteczkach. Niby nic nie jest, a czujemy się niezbyt komfortowo...
Gdy takież łupanie i dziwne odgłosy z przewodu pokarmowego zaczęły pojawiać się w mojej rodzinie, przypomniał mi się wpis z cudownym zdjęciem widziany kilka miesięcy wcześniej w internecie. Niestety, nie udało mi się go odnaleźć, ale wysilając pamięć i penetrując zaułki szarych komórek, w których przez lata poupychałam różne ciekawostki medyczne, udało się skomponować koktajl działający od zaraz z rewelacyjnym skutkiem. Szanowny małżonek popijał go jedno popołudnie (szklaneczka w sumie) a następnego dnia zgłosił ze zdumieniem i radością ustąpienie nieprzyjemnych objawów :-)
Uwaga! Objawy nie powróciły!
:-)
Przekazuję, więc recepturę, bo czas nieprzyjazny z wirusami za pazuchą dobija się do wielu domostw...
KOKTAJL Z IMBIREM
500 ml
1 duże słodkie jabłko
15 g korzenia imbiru (ok. 5 cm)
1 cytryna – sok 5 łyżek
1 – 2 łyżki syropu klonowego
1 łyżka kurkumy
Jabłko umyć, usunąć gniazdo nasienne, nie obierać.
Imbir oskrobać i pokroić w poprzek włókien (jeśli macie mocny blender, tylko grubo pokroić).
Wszystkie składniki dokładnie zmiksować.
Przechowywać w lodówce do 1 tygodnia.
Popijać kilka razy w ciągu dnia po łyżeczce.
Koktajl mocny, intensywny w swoim imbirowym smaku, ale zadziwiająco zachęcający do ponownego spożycia :-)
Dla zdrowia absolutnie niezbędne jest poczucie bezpieczeństwa... Gdy się obawiamy, co jutro przyniesie; martwimy się, jak poradzimy sobie z następnym wyzwaniem codzienności lub zwyczajnym szaleństwem któregoś z szefów w pracy... żyjemy w tzw. biernym stresie. Nie możemy zmienić codzienności, szefostwo też mało podatne na nasze działania w stronę zmian... Czasem czujemy się, jak w pułapce... Bywa. W takich sytuacjach patrzę na pokręcony korzeń imbiru i myślę, że dziwaczny, niepozorny, bury kolor skrywa aromatyczne, uzdrawiające działanie. Trudno byłoby zjeść go solo, ale razem z przyjaznym, słodkim i czerwonym jabłuszkiem to już inna sprawa ;-)
Dokładnie tak jest życiu, sytuacje trudne do wykorzystania są solo, ale gdy pojawiają się dodatkowe (a te możemy już sami budować) przyjazne, słodkie i czerwone, całość jest nie tylko "do strawienia", ale wręcz ma uzdrawiające działanie na całe nasze życie.
Brutalnie brzmi to:
Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni...
Kochające zaś usta ujmują to w ten sposób:
Bóg (...) nie odbiera życia, ale obmyśla sposoby, jakby skazanego wygnańca sprowadzić z powrotem.
w drugiej księdze Samuela 14:14.
Jeśli czuję się czasem takim wygnańcem, przypominam sobie te słowa, że Bóg jest po mojej stronie i wszystko wykorzysta ku mojemu dobru :-)
(...) wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują (...)
jak to apostoł Paweł w liście do Rzymian 8 : 28 z własnego doświadczenia napisał :-)
Niech Wam zdrówko dopisuje!
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)