Wszyscy znajomi, i ci bliżsi, i ci dalsi, wiedzą, że lubię różnorodność w kuchni. Żartują za każdym razem, gdy coś serwuję do jedzenia: czy seler to na pewno seler, czy nie jest jakimś nowym dziwnym owocem...??? seler jest tu pojęciem umownym, może być jakikolwiek produkt... ;-) Ale w rezultacie od czasu do czasu dostają mi się dziwne nowości. Tym razem dostałam nasionka. Nazywa się to "groszek siewny - cicerchia - lathyrus sativus" i jest niełuszczony. Znalazłam informację, że pochodzi z Bliskiego Wschodu, niegdyś bardzo popularny we Włoszech. Dziś uprawiany w rejonie Serra de 'Conti, na wzgórzach Verdicchio w Marchii, powraca do łask za sprawą ruchu Slow Food. Nie bez powodu. Zawiera spora dawkę białkę i masę witamin. Moczy się go kilkanaście godzin i gotuje 40 - 60 minut. Zaleca się kilkukrotną zmianę wody w czasie moczenia. Ja jedną zalałam, zmieniłam dwa razy, zagotowałam w czwartej, odlałam i gotowałam już do miękkości (50 minut) w piątej wodzie. Tak dla pewności ;-) Pierwszą porcję wykorzystałam na szybko do pasty.
PASTA Z GROSZKU SIEWNEGO
1 szklanka ugotowanego groszku
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka domowej musztardy (dość ostra)
½ łyżeczki wędzonej słodkiej papryki
½ łyżeczki soli lub do smaku
1 mała gałązka selera naciowego bardzo drobno posiekana
Wszystko poza selerem zblendować do preferowanej konsystencji (my wolimy z grudkami) i wmieszać w masę posiekany seler.
Koniec przepisu.
Piękne prawda?
:-D
Woooow!! Pani jest niesamowita! Tyle wspaniałych pomysłów i przepisów w jednym miejscu. Bardzo się cieszę i dziękuję, że Pani chce się pisać tego bloga i dzielić z ludźmi tymi pysznościami. Będę obserwować i polecać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za bardzo miłe słowa. Cieszę się, że przypadły przepisy do gustu ☺ zapraszam i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń