Przejdź do głównej zawartości

Elitarne ciasto z "gorzkiej pomarańczy" idealne na mroźne dni

Za oknem coraz częściej biało. Rankiem czasem trudno się zebrać, by ruszyć w dzień z impetem... Wtedy najlepszym zastrzykiem porannej energii okazuje się... gorzkie ciasto drożdżowe, szczególnie podane z domowymi powidłami morelowymi... i kubkiem gorącej czekolady albo herbatki z dzikiej róży. Ale takiej prawdziwej. Intensywnej w smaku i aromacie z pokruszonych owoców róży leśnej. Kupuję je u znajomego ekologicznego rolnika, którego "różane łowy" trwają kilka dni i często razem z zainteresowanymi naturalnymi terapiami ziołowymi. Zainteresowani otrzymują piękna lekcję miłości do przyrody a pan Andrzej wraca do swojego gospodarstwa z workami róży, która po przebraniu, oczyszczeniu i wysuszeniu trafi do zamawiających fanów zdrowego stylu życia. W tym i mnie ;-)
Dużo trudniej natomiast dostać gorzkie pomarańcze, które powszechnie rosną w Hiszpanii a stosuje się je do dżemów w ... Anglii ;-) W tej sytuacji użyłam często zimą spotykane mandarynki. Nie obierałam ich z błonek. To one w czasie gotowania przekazały swoją goryczkę wywarowi dodawanemu do ciasta :-) W końcu dostałam ciasto z wyczuwalną goryczką, ale i lekko słodkie, aromatyczne... Doskonałe na poranne rozbudzenie, a także i ogrzanie po spacerku zimowym popołudniem :-D Goryczka wcale nie przeszkadza, ale wręcz dodaje ciastu charakteru, choć, przyznaję, nie jest to przysmak dla każdego. Wymaga wyćwiczonych kubków smakowych i otwarcia na nowe doświadczenia.
Słowem: dla elity kulinarnej ;-)


CIASTO DROŻDŻOWE Z "GORZKĄ POMARAŃCZĄ"
tortownica o średnicy 20 cm

½ szklanki słonecznika
6 mandarynek (45 dkg)
½ szklanki płatków owsianych
2 łyżki mielonego siemienia lnianego
2 łyżki mąki kokosowej
1 szklanka mąki gryczanej
1 szklanka mąki jaglanej
1 ½ łyżeczki świeżych drożdży
3 łyżki cukru kokosowego
5 łyżek soku ze świeżej pomarańczy (połowa soczystej)
skórka z jednej pomarańczy ekologicznej
2 strączki kardamonu
garść wiórków do wysypania foremki

Słonecznik zalać wodą i odstawić na kilka godzin do namoczenia.
5 mandarynek obrać ze skórki, albedo, grubych środkowych włókien i usunąć pestki (można wypatrzeć pod światło, by nic nie umknęło naszej uwadze), zalać 300 ml wrzątku, dodać szczyptę soli i gotować na bardzo małym ogniu 20 minut.
W misce wymieszać mąki.
Drożdże rozpuścić w 2 łyżkach wody z gotowania mandarynek i wlać do miski z mąkami.
Lekko wmieszać do rozpuszczonych drożdży odrobinę mąki, przykryć ściereczką i odstawić, by drożdże ruszyły.


W blenderze zmiksować na gładki krem mandarynki, resztę wody z ich gotowania razem z namoczonym słonecznikiem.
Dodać płatki i cukier kokosowy, zmiksować.
Ze strąków kardamonu wydłubać ziarenka i rozgnieść w moździerzu na proszek.
Do miski teraz dodać resztę składników i wymieszać na gładkie ciasto.
Foremkę wysmarować olejem kokosowym lub wyłożyć papierem do pieczenia, wysypać kokosem, wylać ciasto, na wierzchu ułożyć ostatnią obraną mandarynkę pokrojoną w plastry.
Odstawić do wyrośnięcia.
Piec 40 minut w 180⁰C.
Wystudzić na kratce.


Gdy mam ochotę na solidny posiłek, smaruję kromki ciasta powidłami morelowymi, które w przypływie zapobiegliwości zrobiłam latem... 2013 roku... Nadal dobre!!!
:-D


Na deser z przyjemnością wyjadam głównie powidła... Na swoje usprawiedliwienie mam, że wpakowałam je w malutkie słoiczki... ;-) 

Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...

Gdy agar nie sprawdził się w dżemie

W czasie lata zaszalałam z przetworami i zapełniłam piwnicę słoikami po sufit (dość niski, ale jak to brzmi ;-)). Testowałam dżemy zagęszczane agarem  i zamiast gotować owoce długimi godzinami mogłam gotować kilkanaście minut. Działało bardzo dobrze. Dżemy były smaczne, dość gęste i aromatyczne. Problem pojawił niedawno tj. po kilku miesiącach przechowywania. Część dżemów się nieco... rozpłynęła... Czyli stała się po części płynna. Agar przestał działać. Zadziwiające, że dotyczyło to zjawisko tylko części słoików. W reszcie dżem pozostał tak gęsty, że nie opadł po odwróceniu słoika i nie opada nadal. Najwyraźniej to dżem z wyższych sfer i zachowuje się bardzo adekwatnie... :-) W części słoików wyraźnie grawitacja ściągnęła sok w strefy dolne a nakryłam ją, gdy akurat naszym baaardzo młodym gościom smażyłam naleśniki i goście owi zażyczyli sobie smarować je dżemem truskawkowym właśnie. Potrzebowałam więcej niż jednego słoika, sięgnęłam głębiej i... wyciągniętym dżemem (na z...