Przejdź do głównej zawartości

Wody smakowe - gdy nie wiem, co zrobić z nadmiarem owoców...

Nie pijam butelkowanych wód smakowych. Z zasady i zupełnego braku chęci na takież. Wyglądają dziwnie, bo klarowne, jak czysta woda destylowana, pachną bardzo intensywnie,  nienaturalnie, nieco mdląco. To  nie mój gust zupełnie... Czy więc pijam jedynie zwykłą wodę? Nie. Czasem pijam... wody smakowe, ha, ha, ha! Zgadliście, oczywiście, robie je sama. Jak mnie leń ogarnia albo za oknem upał wali obuchem po (mało i tak) przytomnych mózgownicach marzy się coś innego niż czajnikov water... Takie wody robię wieczorem, wstawiam na noc do lodówki i następnego dnia mogę się orzeźwiać lekko słodkimi, aromatycznymi napojami. Tegoroczny wysyp owoców sprzyja takiej domowej produkcji, jak rzadko co. Napływają bowiem te kolorowe, pachnące cuda zewsząd a nie wszystkie daję radę na bieżąco przerabiać. Nie wszystkie też przejadamy w ich najlepszym stadium użyteczności konsumpcyjnej. Nie znoszę wyrzucać jedzenia, więc ładuję oczyszczone z ziołowymi dodatkami do butelek i powoli wchodzą jako miły dodatek codzienności. Tym bardziej, gdy już kilka dni z rzędu upał nie odpuszcza i pije się nawet trzy litry na dobę. Za oknem  +30, a w domu niewiele mniej... Na obrzeżach lasów, łąkach, miedzach obficie owocują półdzikie jabłonki i mirabelki, którymi zainteresowane sa tylko ptaki i przejeżdżający, głodni rowerzyści. I my...


WODY SMAKOWE ULUBIONE NA DZIŚ

jabłkowa z mirabelkami i cynamonem

Jabłka myję, kroję na ósemki lub ćwiartki (małe), wykrawam gniazda nasienne, usuwam nieładne części i wrzucam do wyparzonej butelki.
Mirabelki myję, zostawiam zdrowe i jędrne i wrzucam również do butelki.
Dodaję laskę cynamonu, zalewam przegotowaną ciepłą jeszcze wodą, przykrywam szczelnie i odstawiam do ostygnięcia.
Chłodne wkładam do lodówki i tam czekają, aż je wypijemy.


Gatunek jabłek praktycznie nie ma znaczenia, choć smak wody będzie przy innej odmianie inny, więc jest dodatkowa atrakcją. Najbardziej lubię twarde, wczesne antonówki, papierówki i  jabłka dziko rosnące, których nazw kompletnie nie kojarzę a smak jest niespotykany gdzie indziej.


porzeczkowa z rozmarynem

Porzeczki dokładnie myję i przebieram, by usunąć stare, zniszczone.
Wrzucam do wyparzonej butelki, dokadam gałązkę świeżego rozmarynu i zalewam ciepłą, przegotowaną wodą.
Odstawiam do ostygnięcia.
Chłodne, wstawiam do lodówki i popijam w ciągu dnia.


A jakie Wy macie ulubione wody smakowe? Owocowe, czy jedynie ziołowe? Chętnie poczytam w komentarzach 💚

Komentarze

  1. Polecam wodę z miętą ,surowym ogórkiem i cytryną lub arbuz z cytryną.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych