Niby nic, a uczta dla podniebienia... Cóż to takiego pokroić, obsypać przyprawami i zapiec? Żadna sztuka! Życie jednak znów udowadnia, że najprostsze rzeczy są najlepsze ;-) Nie sądziłam, że zakocham się w pieczonym kalafiorze. A zakochałam się na mur. Korzystam, ile się da, dopóki trwa to, co nazywa się sezon na kalafiora. Nie będzie tak pyszny, soczysty i delikatny przez następne miesiące jesieni, zimy i wiosny. Lato jest zdecydowanie sprzymierzeńcem kalafiora. Nie przeszkadza mi, że sposób znany od dawna i popularny. Ten przepis musi być na moim blogu. Bez niego nie będzie to moja kuchnia :-)
PIECZONY KALAFIOR
1 kalafior
sól
pieprz ziołowy
przyprawa królewska (firmy Visana - doskonały zestaw ziół!)
kilka listków świeżego tymianku
oliwa z oliwek
Kalafior umyć, podzielić na róże.
Każdą przekroić na pół lub na plastry o grubości 1 cm.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, rozłożyć plastry kalafiora, obsypać ziołami, solą i skropić oliwą.
Piec 25 minut w temperaturze 180⁰C.
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)