Przejdź do głównej zawartości

Naturalny bezglutenowy chleb z samej kiełkującej gryki + woda i sól... Tak odkryto zakwas... No, prawie...

Poszukiwania bezglutenowych chlebów bywają skomplikowane. Pieczenie samodzielne czasem również. Szczególnie na początku. Brak zakwasu bezglutenowego, do tego trudna do zweryfikowania właściwa konsystencja ciasta... Kilka etapów rozciągniętych w czasie... Znalazł się jednak sposób i na to. Spróbowałam, nawet kilka razy, i teraz już idzie bez pudła. Bezglutenowy chleb gryczany, bez zakwasu, bez drożdży, bez wyrabiania, ... O.K. Czas jest potrzebny, bo wszystko, co rośnie wymaga czasu a chcemy mieć chleb wyrośnięty zamiast zwartej kluchy! Trzeba więc zaplanować, kiedy chcemy jeść, zaczynamy dwa dni wcześniej i mamy chleb.
Wiele wieków temu przypadkiem odkryto zakwas, gdy zostawiono ciasto "na placki" zbyt długo i wszechobecny mikroorganizmy zrobiły swoje. Zamiast placków wyrósł pierwszy chleb. Z pewnością był bardziej podpłomykiem niż bochenkiem, ale napowietrzona struktura zrobiła wrażenie takie, że zaczęto zostawienie ciasta stosować już celowo... Do dzisiaj niektórzy szanujący się piekarze przy każdym wypieku chleba tworzą nowy zakwas a historia usuwania wszystkiego, co zakwaszone w czasie szczególnych świąt ich akurat nie przeraża ;-D Teraz i ja się nie martwię ewentualną stratą zakwasu. Poniższym sposobem zrobię chleb z każdej świeżej białej kaszy gryczanej. Co prawda, ciasto do fermentacji będzie nie z suchej mąki, ale kiełkującej gryki, ale skutek podobny. Chleb wyrośnięty, choć nieco wilgotny, ale do noża się nie klei :-)


CHLEB GRYCZANY NATURALNY

600 g kaszy gryczanej niepalonej (białej)
½ łyżeczki soli

Dzień 1 wieczorem.
Kaszę wypłukać, zalać chłodną przegotowaną wodą, przykryć i odstawić na 24 godziny.
Dzień 2 wieczorem.
Po tym czasie powinny być widoczne malutkie kiełki na wierzchnich nasionkach.
Przepłukać dokładnie na sicie i zmiksować w blenderze* z przegotowaną wodą i solą na gładkie ciasto.
Woda powinna wypełnić około ⅔ objętości namoczonej kaszy.
Ciasto powinno mieć konsystencję dość zwartą, podobną do gęstego budyniu.
Jeśli jest za rzadkie dodać po prostu mąkę gryczaną
(za gęste zasygnalizuje blender, bo będzie miał trudności ze zmiksowaniem ;-)).
Ciasto wylać do silikonowej foremki, odstawić do piekarnika z włączoną lampką na kilkanaście godzin czyli aż wyrośnie.** Ja zostawiam na noc.***
Dzień 3 rano.
Włączyć piekarnik na 200⁰C i nastawić czas 75 minut (godzina pieczenia plus 15 minut rozgrzewania).
Upieczony chleb wyjąć na kratkę i ostudzić.
Dzień 3 wieczorem.
Jemy chrupiący, świeży bezglutenowy naturalny chleb na kolację!

* Używam blendera kielichowego, ale ostatnio wygodniejszy okazuje się zwykły ręczny blener. Kasza jest na tylemiękka, że nie ma problemu ze skutecznością miksowania. Trzeba tylko poświęcić na nie więcej czasu (oszczędzam natomiast czas na myciu ;-))
** Wyrośnięcie nie jest spektakularne jak w przypadku ciasta pszennego. Wystarcza, jeśli widać na cieście wzniesienia, nierówności z powodu wydostwania się powietrza z fermentującego ciasta. Powierzchnia bywa czasem lekko podniesiona na środku, co najłatwiej zauważyć przy brzegach foremki.
*** Jeśli kasza jest bardzo dobrej jakości, świeża, czysta, rośnięcie może zająć tylko 5 -6 godzin. Jeśli bardzo wysuszona, wtedy fermentacja przebiega wolniej i potrzebne jest nawet 10 - 12 godzin.






Komentarze

  1. "Ciasto wylać do silikonowej foremki, odstawić do piekarnika z włączoną lampką na kilkanaście godzin czyli aż wyrośnie. Ja zostawiam na noc." --- Co to znaczy "z włączoną lampką"? :) Niezbyt rozumiem... Na jaką temp. nastawić piekarnik? Bardzo proszę o odpowiedź, przepis jest fantastyczny i już nie mogę się doczekać, żeby go wypróbować :O :O :O Pozdrawiam serdecznie. L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój piekarnik, jak większość elektrycznych, ma wbudowaną lampkę do podświetlenia, gdy jest włączony. Wstawiając ciasto włączam tylko to oświetlenie bez włączania grzania. Czy używasz elektrycznego piekarnika? Jeśli nie, to myślę, że można postawić w cieplutkie miejsce w domu i nieco "ogacić" foremkę np ściereczką, żeby mieć pewność wyrośnięcia.

      Usuń
  2. pierwszy raz widze informacje o "kiełkach" i moja kasza moczyła się 3 dni i ani nie pachniała jakoś inaczej i nic nie urosło, ale chleb wyszedł dobry, tyle że twardy i przegladam inne przepisy np Pani :) w poszukiwaniu jakiegos sekretu, ten pani ze zdjęcia jest cudowny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Tak myślę, że jeśli gryka po trzech dniach nie skiełkowała, to dziwne. Po trzech dniach i mnie są gotowe kiełki na surową granolę... Na pewno kasza powinna być świeża i dobrze przeplukana. Warto też użyć przefiltrowanej wody i wyparzonych naczyń. Ja używam kaszy ekologicznej, żeby mieć pewność, że żadnym chemicznym preparatem jej nie osuszali.

      Usuń
  3. Witaj Beatko! Czy do takiego chleba jest sens dodawać wodę z kiszonki? Jeśli tak to kiedy i w jakiej ilości?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma potrzeby. Gryka pięknie fermentuje. Zdarza się czasem, że znajdzie się jakieś felerne ziarenko, albo się mniej dokładnie opłucze i wtedy ciasto się popsuje. Lepiej, żeby nie było dodatkowego zapachu kieszonki, który zamaskował by to przykre zdarzenie. Lepiej popsutego nie jeść. Nawet jeśli chleb wyrośnie i będzie ładnie wyglądał, będzie też śmierdział niemiłosiernie...

      Usuń
  4. Wspaniały chlebek! Jaki jest cel przepłukiwania kaszy po moczeniu? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabezpieczenie przed niechcianymi mikroorganizmami, które mogłyby źle wpłynąć na proces fermentacji. Szczególnie dla początkujących to istotne. Przy pewnym wyczucie i doświadczeniu z zakwasem, można zawczasu wyczuć, kiedy to płukanie jest potrzebne.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedz. A jeśli mimo płukania chleb troche skisł? Przed pieczeniem pachniał ok, a w trakcie pieczenia lekki zapaszek się unosił, choć po rozkrojeniu nie było tak czuć. Mój chleb też popękał w trakcie pieczenia, jakby w pół. Jak masyw górski wyglądał, bo też w trakcie pieczenia urósł. W czym problem?

      Usuń
    3. To znaczy, że jednak fermentacja trochę zboczyła z dobrego kursu. Spróbowałabym zmienić kaszę. Naczynie, w którym się będzie moczyć też warto wyparzyć. No i kwestia, jak dokładnie był umyty blender. Zazwyczaj ma sporo zakamarków, gdzie mogą zostać resztki wcześniej miksowanych produktów. Takie drobiazgi w wyższej temperaturze mogą namieszać.

      Usuń
    4. Popękaniem bym się nie martwiła, ale ja lubię te spękania. Bardziej chrupie... ;-)
      Ale tak myślę, że mocniejsze spękanie i ten lekki zapaszek mogły wynikać właśnie z tej nie do końca dobrej fermentacji.

      Usuń
  5. Ci zrobilam źle jesli pocałej nocy juz w foremcemojchb nicnie urosl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodów domyślałabym sie kilka... Za chłodno, zbyt wilgotne ciasto, kasza była bardzo sucha i potrzebuje więcej czasu na zakwaszenie...? Jeśli zapach był przyjemny, to raczej nie kwestia zepsucia, bo zepsuty dość intensywnie.. hm... pachnie... hmmm...

      Usuń
  6. Czy do chleba można dodać ziarna słonecznik, siemię lniane, pestki dyni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można dodać różne ziarna i dodatki. Myślę, że do dwóch garści ciasto uniesie i nie powinno opaść.

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d