Moim największym nienasyceniem odkąd zaczęłam bezglutenową podróż były pierogi... najlepsze z kapustą i grzybami... Te, dostępne z mieszanek mąk ryżowych, ziemniaczanych, tapioki, kukurydzianej z IG wspinającym się na szczyty wraz z górskimi kozicami, zdecydowanie nie były tym, czego pragnął mój... umysł (zdecydowanie umysł, nie żołądek) nafaszerowany ciepłymi wspomnieniami dzieciństwa i rodzinnych spotkań przy stole... Tak, moja mam robiła pierogi zawsze, gdy jej o nich wspominaliśmy. Niezależnie od pory roku, dnia i godziny. Dla mnie kapucha kiszona i grzyby, dla rodzinki ruskie. Póki co, ratowałam się naleśnikami z gryki albo ciecierzycy, ale wspomnienie pierogów nadal żyło swoim życiem uporczywie dopominając się szacunku dla rodzinnej tradycji. Myślałam, myślałam, aż nawet zaczęłam pytać. I tak oto jedna dobra internetowa duszyczka wspomniała o pierogach z zaparzanej mąki gryczanej Olgi Smile. Chwila z wujkiem Google i jest! Przepis okazał się na tyle skomplikowany, że wymagał ode mnie emocjonalnego przygotowania i dojrzałości. Innymi słowy: zamknęłam stronę z przekonaniem, że aż tak zdeterminowana nie jestem.
Czas jednak zrobił swoje, umysł o pierogi wołał coraz głośniej, a pamięć została już tylko o mące gryczanej i gorącej wodzie... To już nie brzmiało tak skomplikowanie...
Niestety, link się zawieruszył. Dołożyłam tylko do mąki i wody trochę lnu (bo przecież przepis był skomplikowany...!). Wyszło... Łatwość wałkowania ciasta okazała się zadziwiająca. Oczywiście, ciasto nie było rozciągliwe, ale miękkie a zwilżone brzegi łatwo się sklejały i w czasie gotowania żaden (ŻADEN!) się nie rozpadł. Wpadłam w podziw (!) nad swoją podświadomością rejestrującą przeczytane jednokrotnie przepisy tak dobrze... na wyrost, bo gdy po jakimś czasie przepis jednak znalazłam, zgadzało się jedynie użycie mąki gryczanej i gorąca woda!
Jak dobrze, że nie znalazłam go wcześniej... pewnie parzyłabym dłonie nabierając przekonania, że muszą umysłowi wystarczyć naleśniki.... A tak, proszę bardzo, są pierwsze gryczane pierogi z tofu i smażona cebulką. Farsz najprostszy, jaki wpadł w ręce. Miało być na próbę a wyszedł obiad :-)
PIEROGI GRYCZANE
14 sztuk
ciasto:
100 g mąki gryczanej (zmielona biała kasza gryczana)
15 g siemienia lnianego mielonego
⅓ łyżeczki soli
100 ml gorącej wody
dodatkowa mąka gryczana do podsypywania
farsz:
1 kostka tofu (180 g)
1 duża cebula
½ łyżeczki soli
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
1 łyżeczka bulionu lubczykowego (½ łyżeczki jarzynki)
1 łyżeczka płatków drożdżowych
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
1 łyżeczka bulionu lubczykowego (½ łyżeczki jarzynki)
1 łyżeczka płatków drożdżowych
2 łyżki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno
Mąkę wymieszać z solą i siemieniem.
Dolać gorącą wodę i energicznie mieszać silikonową szpatułą lub łyżką drewnianą aż do dokładnego połączenia się składników w ciasto.
Na silikonowej* stolnicy/macie wyrabiać ciasto podsypując odrobinę mąką.
Trzeba to robić dość szybko, nie tylko dlatego, że bardzo ciepłe, (raczej przyjemnie grzeje w dłonie), ale by uniknąć dosypywania zbyt dużej ilości mąki.
Odstawić zawinięte w tą matę na kwadrans.
Zagotować wodę w dużym garnku i przygotować farsz.
Na oleju podsmażyć posiekaną cebulę, dodać pokruszone tofu i przyprawy.
Dolać nieco wody i poddusić 2 - 3 minuty na dużym ogniu często mieszając.
Całość zblendować żyrafą niezbyt dokładnie.
Na macie rozwałkować ciasto na grubość 1,5 mm podsypując mąką dość oszczędnie.
Wykrawać kółka (ja używam pierścienia...cukierniczego o średnicy 9 cm), nakładać po łyżeczce farszu, brzegi posmarować ciepłą wodą i szybko ale delikatnie sklejać.
Ciasto nie jest zbyt rozciągliwe, więc podnosząc z maty można pomagać sobie delikatnie szerszym elastycznym nożem.
(wrzucałam na wrzątek "na bieżąco" czyli praktycznie w trakcie lepienia, jeśli wolicie najpierw lepić a potem gotować, to ulepione pierogi przykryjcie dużą miską, żeby nie wyschły za bardzo)
(wrzucałam na wrzątek "na bieżąco" czyli praktycznie w trakcie lepienia, jeśli wolicie najpierw lepić a potem gotować, to ulepione pierogi przykryjcie dużą miską, żeby nie wyschły za bardzo)
Gotować w osolonej wodzie po kilka sztuk przez 3 minuty.
Jeśli dłużej poleżą, mogą się delikatnie skleić, więc można kłaść tak, by nie leżały jedne na drugich, ewentualnie spryskać olejem.
Tak, bywają takie dni w środku grudnia! Jakie piękna bywa aura nasza swojska polska :-D
* Uważam, że silikonowa jest najlepsza, ponieważ ciasto znacznie słabiej się do niej przykleja, jest elastyczna, więc można w nią zawinąć gotowe ciasto i wygodniej się ją suszy po umyciu (wieszam na sznurku nad wanną)...
Generalnie zauważyłam, że u ludzi pojawia się mądrość stosownie do potrzeb, zauważyliście to również? Oczywiście pojawia się tez ogrom pseudo-udogodnień, które pogarszają zdrowie i kondycję zamiast pomagać, ale wśród badziewia są ukryte perełki. Tak jest właśnie z matą silikonową. Ciasta bezglutenowe wyrabia się szybko i z minimalnym wysiłkiem. Nawet ich cena już nie powala na ziemię. Ja swoje dostałam na wyprzedażach w ... EMPiK...
Dzieki za przepis,w poniedziałek będę robic .Beatko ,ile dać siemienia na 1 szkl mąki /nie posiadam wagi/? Dam znać jak mi wyszły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Witaj Elżusiu, zważyłam i jeśli posiadasz miarki kuchenne, to 100 g mąki gryczanej to 150 ml czyli 2/3 szklanki. Wychodzi więc na 1 szklankę mąki trochę ponad 2 łyżki. Mam nadzieję, że będą smakować :-) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńDzięki serdeczne za przepis!Pierogi udały się , nie popękały w gotowaniu.Do podsypywania użyłam maki z ciecierzycy i do ciasta dodałam trochę oleju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Super! Pozdrawiam Cię i bezglutenową synową ��
UsuńOd trzech dni nie robię na wolnym czasie nic innego jak przeglądanie Twojego bloga po prostu wpadłam jak śliwka w kompot! Gdybym miała notować wszystkie ochy i achy w komentarzach wyszedł z tego podejrzewam niezly spam! ;) Fasolko mojo droga! Jesteś skarbnicą wspaniałych i co najważniejsze PROSTYCH przepisów em na pierogi na pewno zrobię niebawem! Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTwoja nowa wierna fanka! :)