Przejdź do głównej zawartości

Bułeczki gryczane z pokrzywą

Szalejąca urodzajem pokrzywa woła na mnie z ogródka prosząc o bycie użyteczną... Mnie prosić długo nie trzeba ;-) Dorzuciłam ją do ciasta muffinkowego. Nie przypadkiem, nie...  Kiedyś widziałam szalenie zielone babeczki ze szpinakiem.... Barwniki szpinaku i pokrzywy jednak okazały się zdecydowanie różne ;-) Nie szkodzi, przecież tu o smak i odżywianie "biega", więc "chlebowe" w kolorze, z warzywami i pestkami dyni, przypominają bardziej bułeczki :-D Dodatkowo doskonale wyglądają i smakują z domowym ajwarem, którego niewyczerpane zasoby spoczywają w mojej domowej piwniczce (jakoś latem nie umiem się powstrzymać i kupuję dziesiątki kilogramów pomidorów i papryki a potem przerabiam, przerabiam, przerabiam... :-D)
Pokrzywa daje ziołowy aromat, tymianek delikatną nutkę lasu a chili ... niespodziewane akcenty smakowe ;-)


BUŁECZKI GRYCZANE Z POKRZYWĄ
19 sztuk

1 ubita szklanka listków świeżej młodej pokrzywy
50 g selera naciowego (2 gałązki)
1/3 szklanki pestek dyni
1 1/2 szklanki mleka sojowego
1/2 szklanki wody
1/2 łyżeczki soli
kilka gałązek świeżego tymianku (u mnie cytrynowy)
1 łyżeczka bulionu lubczykowego
1/4 łyżeczki chili w płatkach

2 szklanki mąki gryczanej
2 łyżki mąki z ciecierzycy
10 g drożdży świeżych (kawałek wielkości czereśni - tęsknota za latem nie mija ;-))
1/2 szklanki mielonego siemienia lnianego

W 1/2 szklanki mleka sojowego rozpuścić drożdże i odstawić.
Pokroić seler naciowy w kosteczkę.
Resztę mleka i wodę zblendować z pokrzywą na gładko.
W misce wymieszać suche składniki, dodać seler naciowy i wymieszać.
Dodać rozpuszczone drożdże oraz zielony mix z blendera i dokładnie wymieszać łyżką.
Do foremek na muffinki wkładać po jednej czubatej łyżce ciasta.
Odstawić do wyrośnięcia na 30 - 60 minut.Piec w rozgrzanym piekarniku do 180⁰C około 35 minut (do suchego patyczka).




Ilekroć korzystam z lokalnych ziół, zadziwia mnie jeden drobiazg - wszystko w przyrodzie pomaga innym, służy innym, wspiera zdrowie albo harmonię. Nawet ślimaczki, które z upodobaniem zjadają młode roślinki... One przecież zjadają te, które są słabe i mogłyby się stać zarzewiem choroby dla innych. Bywa kłopotliwe, ale nauczyłam się już wzmacniać te roślinki, na których mi zależy a nadmiar ślimaków...? Zbieram do wiadra przed i po deszczu, wieczorem i wczesnym rankiem a potem robię sobie spacerek do pobliskiego lasu i tam wypuszczam na wolność ( na wszelki wypadek do lasu ZA torami, żeby nie chciały wracać ;-))
Podejście przyjazne ślimakom zadziwiająco się sprawdza i z największą satysfakcją przyglądam się tym "energicznym" stworzonkom zajadającym się ...podagrycznikiem zamiast mojej sałaty :-D


Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d