Przejdź do głównej zawartości

Chleb orkiszowy na zaczynie drożdżowym...

Uwielbiam zapach chleba rozchodzący się po całym domu... Uwielbiam chrupiącą skórkę, która pęka pod naciskiem noża odsłaniając mięciutkie wnętrze świeżego bochna... Lekko orzechowy w smaku z dziurami wewnątrz, na którym mieści się ogrom pysznej omasty z potężną dawką zdrowia... Człowiekowi od razu dzióbek się śmieje :-D
Uwielbiam też próbować nowych, wygodniejszych metod pieczenia, bo nie zawsze mam czas, żeby pielęgnować wyrastające ciasto. Czasem zwyczajnie potrzebuję chleba "na jutro" a czasu nie mam nawet "na dzisiaj" ;-) Wtedy z pomocą przychodzi niezawodny mistrz piekarnictwa, odkrywczy Mr. Bertinet ze swoją książką :-)


Przepis oryginalnie pod nazwą ciabatta przerobiłam na pełnoziarnisty z razowej orkiszowej mąki chleb z gara. Wychodzi niezawodnie. Wyszedł nawet w czasie warsztatów! Ważne jedynie jest posiadanie garnka żeliwnego, mąki orkiszowej typ 2000 czyli razowej, odrobiny drożdży, soli, miski i folii do żywności. No i bez piekarnika się nie obejdzie, choć w czasie warsztatów piekliśmy wprost w suchym prodiżu :-)


 CHLEB ORKISZOWY RAZOWY Z GARA

zaczyn tzw. biga
350 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
180 ml wody
1/2 łyżeczki drożdży świeżych

ciasto chlebowe
450 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
10 g drożdży świeżych
400 ml wody
30 ml oliwy z oliwek
1 łyżeczka soli morskiej

W miseczce połączyć składniki na zaczyn „biga” do uzyskania zwartej konsystencji. 
Przykryć folią spożywczą i odstawić na 10-24 godz.

Do dużej miski włożyć składniki na ciasto oraz całość „biga”. 
Wyrobić na zwartą masę. W zależności od mąki może być potrzeba dodania kilku łyżek wody, by ciasto było dość miękkie, ale zwarte. Można ugniatać tradycyjnie ręcznie lub użyć miksera z hakiem do ciężkich ciast bądź zastosować metodę wyrabiania ciasta chlebowego metodą Bertineta.
Dla ciekawych podaję link do filmiku bardzo jasne czynności, nie trzeba koniecznie rozumieć języka :-D). 
Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia.
Do zimnego piekarnika włożyć garnek żeliwny z pokrywą i rozgrzewać go w temperaturze 250⁰C przez 30 minut.
Wyjąć garnek (uwaga! jest bardzo gorący!), przełożyć do niego ciasto chlebowe, zamknąć pokrywą i piec chleb w temperaturze 220 ⁰C ok. 35 minut.
Zdjąć pokrywę i zrumienić skórkę piekąc jeszcze 10 minut.
Wyjąć na kratkę i ostudzić...
Wytrzymać do wystudzenia, choć na warsztatach zjedliśmy gorący ;-)

Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i