Przypaliło się co nieco w kuchni? Nie wiadomo, co zrobić z podwędzonymi uratowanymi resztkami? Na pewno NIE WYRZUCAĆ! To, co nie przypalone a jedynie ze specyficznym wędzonym aromatem połączyć z innymi resztkami :-) Wtedy wychodzą najsmaczniejsze wynalazki :-)
Dziki ryż lubi robić niespodzianki... już drugi raz mi się przypalił... Potem za mało wlałam wody do ulubionej fasolki adzuki a szybkowar szczelny, więc swądzik poczułam dopiero, gdy gar otwarłam... Fatalny dzień, bywa... Przecież nie wyrzucę wszystkiego. Czarne powędrowało do kosza prawie samodzielnie, ale reszta odmówiła pójścia w smętne czeluście... Zmęczona nieco i zdegustowana marnowaniem dobra spożywczego wyjęłam wszystko (z lodówki, nie z kosza...!), co mogło współgrać z podwędzonym ryżem i fasolką i tak powstała palona pieczeń. Wygląda adekwatnie do nazwy, smakuje zaskakująco dobrze i ma chrupiące wnętrze! A to dzięki dodatkowi surowej namoczonej gryce (zapomniałam o tej niebodze a miał być gofr...). Dla mnie to rewelacyjne odkrycie - bardzo lubię chrupać (jeśli jeszcze nie zauważyliście ;-)), więc będę namoczoną grykę dorzucać do innych pieczeni :-) Palić specjalnie ani ryżu ani tym bardziej fasolki nie zamierzam, ale spróbuję na pewno z normalnie ugotowanymi, dodam natomiast wędzonej papryki...;-)
Dziki ryż lubi robić niespodzianki... już drugi raz mi się przypalił... Potem za mało wlałam wody do ulubionej fasolki adzuki a szybkowar szczelny, więc swądzik poczułam dopiero, gdy gar otwarłam... Fatalny dzień, bywa... Przecież nie wyrzucę wszystkiego. Czarne powędrowało do kosza prawie samodzielnie, ale reszta odmówiła pójścia w smętne czeluście... Zmęczona nieco i zdegustowana marnowaniem dobra spożywczego wyjęłam wszystko (z lodówki, nie z kosza...!), co mogło współgrać z podwędzonym ryżem i fasolką i tak powstała palona pieczeń. Wygląda adekwatnie do nazwy, smakuje zaskakująco dobrze i ma chrupiące wnętrze! A to dzięki dodatkowi surowej namoczonej gryce (zapomniałam o tej niebodze a miał być gofr...). Dla mnie to rewelacyjne odkrycie - bardzo lubię chrupać (jeśli jeszcze nie zauważyliście ;-)), więc będę namoczoną grykę dorzucać do innych pieczeni :-) Palić specjalnie ani ryżu ani tym bardziej fasolki nie zamierzam, ale spróbuję na pewno z normalnie ugotowanymi, dodam natomiast wędzonej papryki...;-)
PIECZEŃ PALONA
foremka 23 x 14 cm
350 g ugotowanej fasolki adzuki
1 1/2 szklanki ugotowanego dzikiego ryżu
15 cm pora
1 pęczek zielonej pietruszki
1/2 szklanki siemienia lnianego
1 szklanka namoczonej gryki niepalonej
2 łyżki płatków jaglanych (spoiwo)
2 łyżki przecieru pomidorowego
2 łyżeczki pieprzu ziołowego
4 łyżki sosu sojowego Tamari (bo bez pszenicy)
2 łyżki świeżego tymianku
1 łyżka kozieradki mielonej
3 łyżki tahini (w ramach testu ;-))
sól do smaku
Fasolkę zgnieść tłuczkiem.
Siemię zmielić i zalać gorącą wodą i mieszać, by uzyskać tyleż gustowny, co funkcjonalny glut ;-)
Por pokroić w kosteczkę.
Pietruszkę posiekać.
Wszystkie składniki wymieszać, włożyć do natłuszczonej lub silikonowej formy.
Piec 45 minut w temperaturze 170⁰C.
Intensywność smaku dorównuje wspomnieniom grilla ;-) Z surówkami świetne na obiad a na kanapce z wilgotnym ajwarem albo pesto pietruszkowym . Indeks glikemiczny zdecydowanie plasuje się w górnych strefach niskiego przedziału IG czyli bezpieczne dla diabetyków :-D
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)