Przejdź do głównej zawartości

Palona pieczeń "nawinie"

Przypaliło się co nieco w kuchni? Nie wiadomo, co zrobić z podwędzonymi uratowanymi resztkami? Na pewno NIE WYRZUCAĆ! To, co nie przypalone a jedynie ze specyficznym wędzonym aromatem połączyć z innymi resztkami :-) Wtedy wychodzą najsmaczniejsze wynalazki :-)
Dziki ryż lubi robić niespodzianki... już drugi raz mi się przypalił... Potem za mało wlałam wody do ulubionej fasolki adzuki a szybkowar szczelny, więc swądzik poczułam dopiero, gdy gar otwarłam... Fatalny dzień, bywa... Przecież nie wyrzucę wszystkiego. Czarne powędrowało do kosza prawie samodzielnie, ale reszta odmówiła pójścia w smętne czeluście... Zmęczona nieco i zdegustowana marnowaniem dobra spożywczego wyjęłam wszystko (z lodówki, nie z kosza...!), co mogło współgrać z podwędzonym ryżem i fasolką i tak powstała palona pieczeń. Wygląda adekwatnie do nazwy, smakuje zaskakująco dobrze i ma chrupiące wnętrze! A to dzięki dodatkowi surowej namoczonej gryce (zapomniałam o tej niebodze a miał być gofr...). Dla mnie to rewelacyjne odkrycie - bardzo lubię chrupać (jeśli jeszcze nie zauważyliście ;-)), więc będę namoczoną grykę dorzucać do innych pieczeni :-) Palić specjalnie ani ryżu ani tym bardziej fasolki nie zamierzam, ale spróbuję na pewno z normalnie ugotowanymi, dodam natomiast wędzonej papryki...;-)


PIECZEŃ PALONA
foremka 23 x 14 cm

350 g ugotowanej fasolki adzuki
1 1/2 szklanki ugotowanego dzikiego ryżu
15 cm pora
1 pęczek zielonej pietruszki
1/2 szklanki siemienia lnianego
1 szklanka namoczonej gryki niepalonej
2 łyżki płatków jaglanych (spoiwo)
2 łyżki przecieru pomidorowego
2 łyżeczki pieprzu ziołowego
4 łyżki sosu sojowego Tamari (bo bez pszenicy)
2 łyżki świeżego tymianku
1 łyżka kozieradki mielonej
3 łyżki tahini (w ramach testu ;-))
sól do smaku

Fasolkę zgnieść tłuczkiem.
Siemię zmielić i zalać gorącą wodą i mieszać, by uzyskać tyleż gustowny, co funkcjonalny glut ;-)
Por pokroić w kosteczkę.
Pietruszkę posiekać.
Wszystkie składniki wymieszać, włożyć do natłuszczonej lub silikonowej formy.
Piec 45 minut w temperaturze 170⁰C.



Intensywność smaku dorównuje wspomnieniom grilla ;-) Z surówkami świetne na obiad a na kanapce z wilgotnym ajwarem albo pesto pietruszkowym . Indeks glikemiczny zdecydowanie plasuje się w górnych strefach niskiego przedziału IG czyli bezpieczne dla diabetyków :-D

Komentarze

ulubione posty czytelników

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Ulubione śniadanie i o toksyczności siemienia lnianego słów kilka

Dobre śniadanie to podstawa. Moje musi być zdrowe, kolorowe i... smaczne. Rankiem z przyjemnością wstaję, gdy czeka na mnie ulubiona nocna owsianka. Mam swoje ulubione kompozycje smakowe, ale lubię tez nowości. Korzystam z nietypowych owoców, nasion, płatków, żeby urozmaicić codzienne menu. Lubię też poznawać nowości. Jednak nie całkiem jak leci... Wybieram sobie uważnie, z namaszczeniem. Lubię celebrować swoje odkrycia i z pełną "kolumbowską" świadomością rozsmakowywać się, odszukiwać znajome i zupełnie nowe akcenty. Przyjemność jedzenia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie sposób oprzeć się uczuciu cudownej wdzięczności za takie bogactwo. Tej śnieżnej wiosny spotkałam się z tamarillo. Egzotyczny owoc bardziej przypominający pomidora niż śliwkę, choć z zewnątrz wygląda jak śliwka właśnie. Rok temu już go próbowałam. Na kromce chleba. Jednak tym wyglądał, jakby chciał zanurkować w ... owsiance. Przystałam na ten kaprys, owoc kupiłam (przy okazji walcząc zawzięcie z kasjerką o

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Jak obniżyć indeks glikemiczny... zdrowo...

Uwaga, dzisiaj będzie sporo do czytania. Temat niezwykle interesujący w kontekście zalewu propagowanymi dietami w stylu keto, posądzającymi węglowodany o wszystko, co najgorsze. A to przecież o IG idzie ... Mam nadzieję, że i do celu dojdzie ... my. .. Myślałam o podzieleniu tego posta na kilka części, ale chyba wygodniej będzie podać wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było później skakać po kilku postach, żeby zminimalizować ryzyko wszamania niekorzystnych zestawień kulinarnych. Jest tych informacji trochę, bo temat mi baaaardzo bliski, przetrawiony/przyswojony/sprawdzany przez ostatnie 10 lat z organicznej potrzeby własnej. Czyli jak zawsze: piszę to, co przeżyłam i sprawdziłam na sobie i bliskich :-D To startujemy: Dieta Low GI czyli o niskim indeksie glikemicznym ,   stała się popularna kilka lat temu. Ostatnio nieco mniej się o niej mówi. Hm, wśród ludzi chyba nic nie trwa wiecznie. Dotyczy to również modnych diet ;-) Jednak wpływ indeksu glikemicznego spożywanych

Chleb łubinowy z makiem

Pasja chlebowo - piekarnicza trwa. Przynajmniej u mnie. Wiecie, jak to jest. Człek się dorwie do fajnej receptury, kubki smakowe podrygują w oczekiwaniu na nowości, więc kombinuje, próbuje, eksperymentuje a tyle radochy ta pasja przynosi! Druga rzecz to zakwasowe odpady ... Rosnący zakwas wymaga dokarmiania. Najlepiej w stosunku 1:1:1 zakwas działający : woda : mąka. Dokarmiam go raz lub dwa razy dziennie, zależnie od temperatury. Teraz prosta matematyka: dzień 1. mam 50 g zakwasu i dokarmiam 50 g wody i 50 g mąki, otrzymuję 150 g; dzień 2. mam 150 g zakwasu, dokarmiam 150 g wody, 150 g mąki, otrzymuję 450 g; dzień 3. mam 450 g zakwasu, dokarmiam... i otrzymuję 1350 g!!! Po co mi półtora litra zakwasu? Na wypiek 4 kilowego bochenka???? Do piekarnika może by nawet wlazł, ale kiedy byśmy go przejedli? I tak co 3 dni??????  Gołym okiem widać, że ani chybi trzeba co dwa, ostatecznie trzy dni, odrzucać pewne ilości bąbelkujacego cuda zostawiając sensowną ilość 50 g zakwasu do podhodowania.