Przejdź do głównej zawartości

Pasztet ze skiełkowanego słonecznika - bo o nim zapomniałam a on wypuścił...kiełki ;-)

Słonecznik - wspaniałe chrupiące nasionka - używam na okrągło. Aby wykorzystać wszystkie jego przyjazne właściwości, dzień wcześniej zalewam przegotowaną wodą i odstawiam do namoczenia. Zdarza się, że zalewam je już błąkając się w sennym letargu... I tak się zdarzyło, że rano znalazłam namoczony słonecznik w ilości daleko przewyższającej zapotrzebowanie... Rano było wieeeelkie Ups...;-) Wykorzystałam część na serek z pokrzywą i na pastę z czosnkiem niedźwiedzim (takie ziołowe coś mnie naszło) a pozostałą resztę odstawiłam z nadzieją na natchnienie kulinarne ;-) Nawet jeśli natchnienie przyszło, to go w szalonym pospiechu nie zauważyłam. Natomiast pesteczki po Bożemu uruchomiły procesy kiełkowania i dwa dni później na sicie znalazłam piękne kiełki :-) Tego zmarnować nie wolno!!! W słoneczniku witaminy przy kiełkowaniu się namnażają jak szalone, biodostępność białka, tłuszczu i minerałów rośnie. Zwykły słonecznik staje się bombą odżywczą!
Z głębin lodówkowych wydobyłam ugotowaną czerwoną fasolę (została po najpyszniejszych ciasteczkach fasolowych ), kilka zapomnianych szparagów i jest: Wilgotny a bez dodanego oleju, bezglutenowy, bo z dodatkiem mąki gryczanej, smaczny na ciepło, a na zimno jeszcze lepszy Jegomość Pasztet...


PASZTET ZE SKIEŁKOWANEGO SŁONECZNIKA bezglutenowy
foremka 24x10 cm

3 ½ szklanki skiełkowanego słonecznika (może być tylko namoczony)
2 szklanki ugotowanej czerwonej fasoli z wodą
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki soli (fasola nie była solona w czasie gotowania)
1 łyżeczka mielonej kozieradki
2 łyżeczki pieprzu ziołowego
1 łyżeczka sosu sojowego Tamari
2 łyżki mielonego siemienia lnianego
3 łyżki mąki gryczanej + 2 łyżki do foremki 
kilka szparagów

Wszystkie składniki poza mąką zmiksować w malakserze, dodać mąkę i dokładnie wymieszać. Foremkę wysmarować oliwą, wysypać mąką lub otrębami, wyłożyć pasztet.
Szparagi umyć, odłamać twarde końcówki (te obrać i użyć do zupy lub sosu). 
Na wierzch wcisnąć kilka pędów szparagów, spryskać wierzch oliwą. 
Foremkę przykryć folią aluminiową i piec 1 godzinę w temperaturze 180⁰C.
W plastry kroić po wystudzeniu.




Ze szparagów trzeba korzystać, póki są dostępne. Najlepsze jeszcze przed nami :-) Amatorzy gofrów mogą je upiec również z dodatkiem tych dumnych szczuplutkich warzyw. Sama przygotowuję je w wersji bezglutenowej gryczano - ciecierzycowej :-) przepis jest tutaj .




Komentarze

ulubione posty czytelników

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i ...

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba...

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie ...

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwko...

Gdy agar nie sprawdził się w dżemie

W czasie lata zaszalałam z przetworami i zapełniłam piwnicę słoikami po sufit (dość niski, ale jak to brzmi ;-)). Testowałam dżemy zagęszczane agarem  i zamiast gotować owoce długimi godzinami mogłam gotować kilkanaście minut. Działało bardzo dobrze. Dżemy były smaczne, dość gęste i aromatyczne. Problem pojawił niedawno tj. po kilku miesiącach przechowywania. Część dżemów się nieco... rozpłynęła... Czyli stała się po części płynna. Agar przestał działać. Zadziwiające, że dotyczyło to zjawisko tylko części słoików. W reszcie dżem pozostał tak gęsty, że nie opadł po odwróceniu słoika i nie opada nadal. Najwyraźniej to dżem z wyższych sfer i zachowuje się bardzo adekwatnie... :-) W części słoików wyraźnie grawitacja ściągnęła sok w strefy dolne a nakryłam ją, gdy akurat naszym baaardzo młodym gościom smażyłam naleśniki i goście owi zażyczyli sobie smarować je dżemem truskawkowym właśnie. Potrzebowałam więcej niż jednego słoika, sięgnęłam głębiej i... wyciągniętym dżemem (na z...