Przejdź do głównej zawartości

Gofry wegańskie bez pszenicy i spulchniaczy - wakacyjnie :-)

Zimna, deszczowa pogoda kieruje myśli ku wakacjom, bo w naszym klimacie tylko wtedy bywa beztrosko, ciepło (choć już coraz częściej bywa cieplutko w dziwnych porach roku...) a skojarzenia wdzierające się do umysłu to morze, plaża, spacery i gofry, Gofry, GOFRY! Chrupiące, cieplutkie,żółciutkie z owocami... Nie oparłam się pokusie kupienia gofrownicy na gofry belgijskie, choć powinnam zdecydowanie zmierzać w stronę wersji cieniutkiej zamiast wypasionej... niestety, wszystkie gofrownice na cieniutkie gofry są teflonowe (obojętnie pod jaką nazwą teraz się teflon ukrywa...) albo ceramiczne, które wymagają jednak natłuszczania albo tłustszego ciasta. Ograniczam dodawanie tłuszczu, szczególnie przy obróbce w wysokiej temperaturze, więc szukając żeliwnych wersji z ceramiczną warstwą, dotarłam jedynie do gofrownicy do gofrów belgijskich. I tak zalewam rodzinkę co jakiś czas falą wielkich grubych gofrów :-0 Nie narzekają, raczej proszą o więcej, więc zapisuję dla Was przepis na wegańskie gofry bez pszenicy, bez spulchniaczy, żółciutkie i chrupiące. Są zdecydowanie suchsze niż tradycyjne, więc z wdzięcznością przyjmują wszelkie wilgotne dodatki: pasty, musy, kremy i cokolwiek nawinie się pod dłoń kucharską ;-) Jeden wystarczy, by się nasycić, ale jeszcze nikomu nie udało się na jednym poprzestać... Ważne jest tylko, by gofrownica była dość wysokiej mocy. Moja ma 2000 W, ale sprawdzają się dobrze od 1200 W. Słabsze nie dopieką dobrze gofra wewnątrz.




GOFRY WEGAŃSKIE
10 sztuk 16 x 10cm

1 1/2 szklanki mąki z ciecierzycy
1 szklanka wody

1 szklanka wody
1 szklanka mąki z niepalonej gryki
1/2 łyżeczki soli

Wymieszać pierwsze dwa składniki.
Odstawić na 15 min do ... kilku godzin :-)



Tak pięknie "wybąbelkuje" po kilku godzinach :-D
Dodać 1/2 szklanki wody oraz mąkę gryczaną z solą i bardzo dokładnie wymieszać. Ciasto powinno być dość gęste.
Rozgrzać gofrownicę, spryskać olejem lub bardzo oszczędnie posmarować olejem za pomocą silikonowego pędzelka. 
Wlać porcję ciasta na dolną część, rozprowadzić równomiernie, zamknąć i piec 8 minut w temperaturze 200 stopni C. 
Nie dajcie się skusić na wyższe temperatury, bo przypalą się na wierzchu a w środku będą surowe
Wyciągnąć i jeść lub odstawić na kratkę do wystudzenia, aby nie zawilgotniały.
W miarę pieczenia dodawać po trochu pozostałe 1/2 szklanki wody, gdyż ciasto gęstnieje...



Mąka z ciecierzycy gwarantuje wyrośnięcie ciasta w czasie pieczenia, co można poznać na zdjęciu po otworkach w upieczonym gofrze.

Widać piękny żółty kolor :-)





Zapas gofrów zamiast chleba na 5 dni dla córci wyjeżdżającej z domu... Wystarczyło! Naprawdę można się najeść. W wersji nie tylko na słodko, ale i na wytrawnie :-)


A sycące jak ciecierzyca... ha! :-)))



W czasie samego pieczenia kombinuję z różnymi dodatkami. Tzn.:
wylewam ciasto do gofrownicy i posypuję warzywami.
Próbowałam ze szparagami - fajnie się upiekły i dobrze smakowały z pastą pomidorowo - paprykową łagodną
(patrz zdjęcie wyżej choć bez pasty ;-)).

Następna wersja była posypana plasterkami cebuli i kminkiem - cebula trochę się przypiekła, ale gofr był bardzo dobry :-)
(patrz obok ;-)).

Gdy startuje sezon szparagowy, to jednak stawiam na szparagi... Cebulą rozkoszować się mogę przez całą resztę roku :-D




Komentarze

  1. Mam pytanie do tego przepisu - czy ja dobrze rozumiem, że 1,5 szklanki mąki z ciecierzycy trzeba zmieszać z 1 szklanką wody?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak robię i działa dobrze. Nawet przed chwilą jeszcze sprawdziłam... dla pewności ;-)

      Usuń
  2. Przepis wygląda fantastycznie, próbowałam już gofry z samej mąki z ciecierzycy, ale to połączenie bardzo kusi. Może Pani zdradzić jaką ma Pani gofrownicę? Ja korzystam z teflonowej, ale chciałabym zmienić na "zdrowszą" opcję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo :) Moja gofrownica to Gredil. To spora maszynka. Córka ma dezal z powłoką greblonową i też sie sprawdza. Pozdrawiam cieplutko :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz krótki komentarz. Odpowiem na każde pytanie, choć może będę musiała w różnych źródłach poszukać rzeczowej odpowiedzi :-)

ulubione posty czytelników

Chleb z soczewicą o chrupiącej skórce beglutenowy

Nie samym chlebem człowiek żyje. .. czyli chleb też potrzebny, tak? Tak. Przynajmniej mnie. Francuzi konczą posiłki kawałkiem sera a ja kawałkiem chleba. Koniecznie ze skórką. Najlepiej samą skórką. Rodzinka nie raz się o tym przekonała, gdy zastawała w koszyczku na pieczywo dziwnie wygladającą kostkę miękiszu zupełnie pozbawioną skórki. Wybaczają, bo też i ja jestem w rodzince największym amatorem chlebowych skórek. Chleby zaczęłam piec ponad 20 lat temu i nie przestałam do dziś. Zmieniały się rodzaje używanych ziaren. Modyfikacjom poddały się techniki. Odkryłam różnorodne naczynia do wypieku. Kilka razy piekłam nawet w... doniczkach. Kupiłam specjalnie nieduże, gładkie, o kształcie umożliwiającym wygodne wysunięcie pieczywa po pieczeniu. Moimi ulubionymi zostały żeliwne garnki i stalowe, emaliowane formy odporne na temperaturę do 600 ⁰C. Ze wskazaniem jednak na garnki. W nich chleby pięknie rosną, mają chrupiącą skórkę, miękki miękisz i dłużej utrzymują świeżość. No i nie trzeba pra

Naturalny chleb z samej komosy ryżowej

Ponad dwa lata temu  w blogosferze dostrzegłam interesujący pomysł przygotowania chleba z samej kaszy gryczanej. Brzmiało absurdalnie, ale opis + zdjęcia wyglądały przekonująco. Jednak brak wyraźnej potrzeby pieczywa bezglutenowego i umiłowanie żytniego na zakwasie spowodował spostponowanie zainteresowania. Przyznam też, że biała kasza gryczana (niepalona) nie należała do moich ulubionych... Paloną z przyrumienioną cebulką i kubkiem naturalnego jogurtu roślinnego do dziś jadam z sentymentem wspominając stare dobre czasy . Nadszedł jednak czas rozstania się z glutenem i zaczęły się eksperymenty z pieczywem bezglutenowym. Poszedł w ruch zakwas gryczany na wodzie z kiszonek (zrobiony najpierw na potrzeby działu zdrowia KADS  klik , dokładnie opisany później tutaj  klik ), zaplątał się też chlebuś na drożdżach ( klik ) aż doszedł i wspomniany z samej kaszy niepalonej ( klik ). Chyba najprzyjemniejszy w przygotowaniu i jeden ze smaczniejszych, jakie jadam. Ale jakoś nie potrafię pozostać p

Tortilla z komosy czyli ziarno w roli głównej

Ziarno w roli głównej . Kiedyś podstawa menu. W postaci placków, klusek, kasz, mamałygi w przeróznych wersjach. U nas niegdyś był to podpłomyk z żyta, gryki, potem orkiszu. No tak kieeeeedyś. Teraz wszędzie króluje pszenica. W piekarniach podpłomyki pszenne, bułki pszenne (czasem z dodatkiem żyta), pierogi pszenne (bywają ostatnio gryczane czyli z dodatkiem kilkuprocentowym gryki...), naleśniki pszenne. Ba! Tortille (klasycznie z kukurydzy) też pszenne. Lavasze pszenne. Ciabatty pszenne. Wszędzie pszenica. Zdominowała każdy talerz i każdą (prawie) potrawę. Im więcej jej spotykam, tym wiekszą mam ochotę, by pokazywać alternatywy dla pszenicy. Przecież taka wszechobecność jednego ziarna odbiera radość smakowania różnorodności. Ze zdrowotnego punktu widzenia też nieciekawie. Żaden organizm nie wytrzyma tak jednostronnej diety. Nietolerancje pokarmowe czekają u progu. Jeśli też widząc tą monotonię, macie ochotę na większą rozmaitość, polecam spróbować tortilli z komosy. Wiem, ziarno nie n

Bułeczki jaglane drożdżowe żółciutkie...!

Przeczytałam ofertę piekarni bezglutenowej: jaglane bułeczki wytrawne w smaku. Wystarczyło... To można z samej mąki jaglanej bułeczki drożdżowe zrobić? Trzymają kształt??? Musiałam spróbować! Spróbowałam. Wsiąkłam. Ugotowana jestem na mięciutko tak, jak bułeczki upiekły się na żółciutko ;-) Fenomenalne... Z pozoru wyglądają topornie, ale po przekrojeniu objawia się ich niesamowity kolor i cudowna miękkość... Smak delikatny, pasujący do słodkich mazidełek, ostrych sosów (nasączają się rewelacyjnie) i wytrawnych past, pasztetów. Najlepsze są w kilka godzin po upieczeniu. Na drugi dzień nieco twardsze z zewnątrz, na trzeci...cóż, lepiej już po jednej dobie przechowywać je w lodówce. Zniknie chrupiąca chrupkość, ale pozostanie miękkość. Niemniej, robię po kilkanaście małych i wystarcza na dwa dni. Są one jak wszystkie szybkie wypieki:  szybko się przygotowuje, więc szybko trzeba zjeść ;-) Jeśli jednak coś Wam zostanie, nie martwcie się. Niedługo wrzucę przepis na najsmaczniejszy śliwkowy d

Chleb bezglutenowy z jaglanki

Mąki jaglanej nie kupuję. Wolę zmielić sama kaszę jaglaną. Wiem, co wrzucam do młynka i wiem, z czego chleb czy inne cudeńka piekę. To zresztą dotyczy wielu produktów. Jednak w przypadku kaszy jaglanej chodzi o coś więcej.  Otóż kasza jaglana, choć fenomenalnie zdrowa, ma swój ukryty feler (któż go nie ma???) - jest nim stosunkowo niewielka zawartość błonnika i związany z tym faktem dość wysoki indeks glikemiczny. Nie jestem pewna dlaczego, ale "sklepowe" mąki mają błonnika jeszcze mniej, więc ich indeks rośnie dodatkowo... Mąka zmielona zaś w domu nie jest ograbiona z żadnego składnika właściwego kaszy, stąd wyższy Ig wynika jedynie ze stopnia rozdrobnienia.. Sama jaglanka zawiera również pewną ilość tłuszczów. Zdrowych, ale... jak to tłuszcze: jełczejących w czasie przechowywania. W kaszy zmielonej jełczeją szybciej, więc producenci albo tłuszcz starają się usunąć dla przedłużenia terminu ważności, bądź... kupujemy gorzką mąkę... Namawiam więc do wykorzystania blenderów i